Współczesne silniki są wyposażone w rozbudowane układy czujników, które umożliwiają precyzyjne sterowanie wszystkimi fazami pracy jednostki napędowej. Jednym z kluczowych elementów tego systemu jest czujnik położenia wału korbowego, który w połączeniu z czujnikiem wałka rozrządu pozwala określić dokładną synchronizację układu tłokowo-zaworowego. To właśnie na podstawie sygnałów z tych dwóch czujników sterownik silnika decyduje o momencie zapłonu, czasie wtrysku paliwa oraz koryguje ustawienia zmiennych faz rozrządu. Nie jest zatem zaskoczeniem, że wszelkie nieprawidłowości w działaniu czujnika wału mogą wywoływać objawy bardzo zbliżone do faktycznej usterki rozrządu, a czasami wręcz symulować jego awarię.
Czujnik położenia wału to precyzyjne urządzenie, które pracuje w bardzo trudnych warunkach. Jest narażony na zmiany temperatury, drgania mechaniczne oraz zanieczyszczenia w postaci oleju, pyłu czy drobin metalu. W większości przypadków działa na zasadzie indukcji magnetycznej lub efektu Halla, rejestrując przejścia ząbków na kole zamachowym lub specjalnym pierścieniu sygnałowym. Jeżeli dojdzie do zużycia czujnika, przerwania jego okablowania, złego styku w kostce lub zabrudzenia powierzchni odczytującej, może on zacząć wysyłać niestabilne sygnały. W rezultacie sterownik nie otrzymuje poprawnej informacji o położeniu wału korbowego względem wałków rozrządu, co prowadzi do błędnej interpretacji stanu synchronizacji.
W praktyce oznacza to, że kierowca może otrzymać komunikat o błędzie synchronizacji rozrządu, mimo że pasek lub łańcuch są całkowicie sprawne i nie przeskoczyły nawet o jeden ząb. Silnik zaczyna pracować nierówno, pojawiają się objawy takie jak trudności z rozruchem, falujące obroty, spadek mocy lub nawet gaśnięcie jednostki przy dodawaniu gazu. Niektórzy użytkownicy opisują to jako „klasyczne objawy rozciągniętego łańcucha” lub „rozjechane fazy rozrządu”, jednak w rzeczywistości problemem może być wyłącznie nieprawidłowy odczyt położenia wału.
Co ciekawe, uszkodzony czujnik potrafi też działać niestabilnie – to znaczy przez pewien czas wysyłać poprawne dane, a następnie w losowych momentach generować sygnały zakłócone. W takim przypadku błędy synchronizacji mogą pojawiać się i znikać bez wyraźnego powodu, a kierowca odnosi wrażenie, że usterka występuje tylko „od czasu do czasu”. To bardzo mylące zjawisko, które często prowadzi do błędnej diagnozy, polegającej na podejrzeniu przeskoku rozrządu lub uszkodzenia fazatora. Wymiana czujnika położenia wału lub jego dokładne oczyszczenie nierzadko całkowicie eliminuje objawy, które wcześniej wydawały się typowe dla poważnych usterek mechanicznych.
Warto również wspomnieć o roli czujnika wałka rozrządu, który razem z czujnikiem wału tworzy tzw. parę synchronizacyjną. Często to właśnie rozbieżność między sygnałami z tych dwóch czujników wywołuje alarm w sterowniku silnika i skutkuje błędem synchronizacji. Jeżeli jeden z czujników podaje fałszywą wartość – na przykład z powodu przerwy w obwodzie lub zakłóceń elektromagnetycznych – sterownik odczytuje to jako realny przeskok mechaniczny. W takim przypadku błędna diagnoza może prowadzić do niepotrzebnego rozbierania całego rozrządu, a nawet do wymiany zupełnie sprawnych elementów.
Podsumowując, czujnik położenia wału korbowego może jak najbardziej symulować objawy awarii rozrządu, jeśli jego sygnał jest zakłócony, niestabilny lub błędny. Dlatego każda diagnoza układu rozrządu powinna uwzględniać również sprawdzenie stanu czujników, ich okablowania oraz integralności sygnału. Dopiero po wykluczeniu usterek elektronicznych i sensorycznych można z pełnym przekonaniem przejść do demontażu osłon i kontroli mechanicznej. W przeciwnym razie ryzykujemy kosztowną i niepotrzebną naprawę czegoś, co nigdy nie było faktycznie uszkodzone.