Niskie napięcie w instalacji elektrycznej samochodu jest niedocenianym, a bardzo istotnym czynnikiem wpływającym na pracę wszystkich czujników elektronicznych. Nowoczesne auto bazuje na wielu delikatnych sensorach – czujnikach położenia wału, wałka, przepływomierzu MAF, czujnikach ciśnienia, temperatury, a także sondach lambda i sensorach układów bezpieczeństwa. Wszystkie one potrzebują ściśle określonego napięcia – typowo 5V zasilania stabilizowanego lub napięcia akumulatora z bezpośredniego rozdziału. Spadek napięcia – spowodowany słabym akumulatorem, uszkodzoną instalacją ładowania, korozją na masach, przekaźnikach bądź gniazdach – powoduje, że sygnały z czujników stają się niestabilne, zakłócone lub błędne. Najbardziej podatne na wahania napięcia są czujniki cyfrowe i komunikujące się po magistrali CAN – ich błędne działanie objawia się pojawianiem alertów „brak komunikacji”, błędami losowymi typu „sygnał poza zakresem”, falowaniem odczytów i przechodzeniem sterownika w tryb awaryjny. Dla sensorów analogowych typowe skutki niskiego napięcia to podwyższone lub zaniżone napięcie wyjściowe, nierealistyczne wskazania (np. -40°C na czujniku temperatury, zerowe ciśnienie mimo działania pompy). Często pierwszym objawem są trudności z rozruchem, świecące się kontrolki, resetowanie się elektroniki oraz powtarzające się błędy kilku niepowiązanych ze sobą układów. Systemy bezpieczeństwa, jak ABS, ESP, poduszki powietrzne czy tempomat, także szybko zgłoszą błędy przy zbyt niskim napięciu. Słabe napięcie wpływa negatywnie również na sondy lambda – nie osiągają one temperatury roboczej, nie wykonując korekt składu mieszanki. W praktyce każda diagnoza problemów z czujnikami powinna zaczynać się od pomiaru napięcia akumulatora i alternatora przy różnych obciążeniach, sprawdzeniu mas oraz głównych złącz instalacji. Zbyt niskie napięcie to ukryty wróg czujników i przyczyna wielu trudnych do zdiagnozowania problemów z elektroniką pojazdu.