Zakup samochodu z uszkodzonym rozrządem to zawsze ryzyko – a jego opłacalność zależy od trzech rzeczy: rodzaju uszkodzenia, typu silnika oraz ceny, jaką trzeba zapłacić za pojazd. W teorii może to być okazja, ale w praktyce bardzo często kończy się to nieplanowanymi wydatkami, przeciągającym się remontem i frustracją nowego właściciela. Rozrząd to jeden z najważniejszych układów w silniku, a jego awaria – zwłaszcza jeśli doszło do przeskoczenia lub zerwania paska – może oznaczać poważne i kosztowne konsekwencje.
Jeśli silnik uległ uszkodzeniu w trakcie jazdy, najczęściej mamy do czynienia z kolizją zaworów z tłokami. W jednostkach kolizyjnych oznacza to zwykle pogięte zawory, pęknięte prowadnice, zarysowane tłoki, a czasem nawet pękniętą głowicę lub uszkodzony wał korbowy. Naprawa takiej jednostki nie kończy się na wymianie paska i napinacza – potrzebna jest pełna regeneracja głowicy, kontrola tłoków i ewentualnie wymiana całego silnika. W niektórych przypadkach okazuje się, że koszt napraw przekracza wartość auta.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których rozrząd uległ awarii w kontrolowanych warunkach – na przykład auto nie chciało odpalić po nocy, a warsztat stwierdził przeskoczenie paska bez uruchamiania silnika. W takiej sytuacji uszkodzenia mogą być minimalne albo w ogóle nie wystąpiły. Są też jednostki, które z założenia nie są kolizyjne – nawet jeśli pasek pęknie, zawory nie uderzają w tłoki, a właściciel kończy z zatrzymanym, ale niezniszczonym silnikiem. Wtedy zakup auta z uszkodzonym rozrządem może mieć sens, o ile mamy dostęp do sprawdzonego mechanika i znamy realny koszt przywrócenia go do życia.
Kluczowa jest jednak transparentność sprzedającego. Jeśli ktoś uczciwie przedstawia stan auta, ma diagnozę z warsztatu i potwierdzenie rodzaju usterki, wtedy można podjąć racjonalną decyzję. Problem zaczyna się wtedy, gdy rozrząd to tylko wierzchołek góry lodowej – a po rozebraniu okazuje się, że do wymiany są też panewki, uszczelka pod głowicą i połowa osprzętu. Wówczas tanie auto staje się finansowym kotwicą, z której trudno się wyplątać.
Nie wolno też zapominać o kosztach dodatkowych – takich jak holowanie, robocizna, nowe płyny, rozrząd z pompą, uszczelki, olej, filtr, a w niektórych przypadkach również nowa jednostka napędowa. Nawet jeśli części są tanie, całość może pochłonąć kilka tysięcy złotych i zająć wiele tygodni. Dlatego zakup auta z uszkodzonym rozrządem ma sens tylko wtedy, gdy cena jest odpowiednio niska, diagnoza konkretna, a kupujący ma albo umiejętności mechaniczne, albo dostęp do zaufanego specjalisty.
Podsumowując – auto z uszkodzonym rozrządem może być okazją, ale tylko dla kogoś, kto dokładnie wie, co kupuje. Bez wiedzy technicznej, sprawdzonego warsztatu i realnej wyceny naprawy lepiej unikać takich egzemplarzy, bo koszt ich uruchomienia może znacznie przekroczyć wartość samochodu. W świecie motoryzacji pozorne okazje bardzo często kończą się kosztownym rozczarowaniem.