System kamer 360 stopni to jedno z tych rozwiązań, które znacząco podnoszą komfort i bezpieczeństwo manewrowania samochodem. Działa w oparciu o zestaw kamer zamontowanych na przedzie, tyle i w lusterkach bocznych, które razem tworzą wirtualny obraz otoczenia pojazdu widziany z góry. Dzięki algorytmom zniekształcania i łączenia obrazu kierowca widzi swój samochód tak, jakby patrzył na niego z drona zawieszonego kilka metrów nad dachem. To ogromne ułatwienie przy parkowaniu, omijaniu przeszkód czy wjeżdżaniu w ciasne uliczki. Ale jak na ten system wpływa zawieszenie i jego stan techniczny? Okazuje się, że ma on większe znaczenie, niż mogłoby się wydawać.
Kamery 360 są fabrycznie skalibrowane do określonej wysokości i geometrii zawieszenia. Oznacza to, że system wie, na jakiej wysokości znajduje się każda z kamer względem nawierzchni oraz jaką ma perspektywę. Jeśli zawieszenie zaczyna się zużywać, a auto traci swoją pierwotną geometrię – na przykład opada na jednej ze sprężyn lub nierówno tłumi drgania – może dojść do delikatnych przesunięć kąta widzenia kamery. W codziennej jeździe nie zawsze jest to zauważalne, ale przy precyzyjnym manewrowaniu, na przykład blisko krawężników, różnica może prowadzić do błędnych ocen odległości i zmniejszenia skuteczności całego systemu.
Jeszcze większe znaczenie zawieszenie ma w samochodach z regulowanym prześwitem – na przykład z zawieszeniem pneumatycznym czy aktywnym. W takich autach pozycja nadwozia względem gruntu zmienia się w zależności od trybu jazdy lub prędkości. System kamer 360 musi być wtedy powiązany z układem zawieszenia i na bieżąco dostosowywać parametry obrazu do aktualnego położenia pojazdu. Jeśli kalibracja jest wykonana poprawnie, wszystko działa płynnie i bez zakłóceń. Problemy pojawiają się wtedy, gdy zawieszenie zostało zmodyfikowane, a nowa geometria nie została uwzględniona w konfiguracji kamer. Obraz może być wtedy zniekształcony, nieprecyzyjny lub pokazywać nieistniejące przeszkody.
Nie mniej istotna jest kwestia dynamicznych przechyłów nadwozia. W autach z miękkim, rozklekotanym zawieszeniem każda nierówność powoduje, że samochód chwilowo zmienia swoje położenie, co z kolei wpływa na pracę kamer. Przy szybkim skręcie lub wjeździe na krawężnik kamera może „zgubić” właściwy kąt i wygenerować błędny widok, który nie oddaje rzeczywistego ułożenia pojazdu. Może to powodować sytuacje, w których kierowca uważa, że ma jeszcze sporo miejsca do przeszkody, podczas gdy w rzeczywistości auto już ją ociera.
Warto też pamiętać, że kamery, choć cyfrowe, są osadzone w mechanicznych uchwytach przymocowanych do karoserii i elementów nadwozia, które również mogą pracować w rytm zawieszenia. Nadmierne drgania, stuki i wibracje potrafią wpłynąć na ich stabilność, co w efekcie daje migający lub drgający obraz na ekranie systemu multimedialnego. Jeśli zawieszenie przenosi zbyt dużo ruchów na nadwozie, odbija się to także na precyzji systemów optycznych – podobnie jak w przypadku reflektorów z automatycznym poziomowaniem, które źle działają w autach z wybitymi elementami zawieszenia.
W nowoczesnych pojazdach wszystkie systemy są coraz mocniej ze sobą powiązane, a zawieszenie staje się częścią większego układu zarządzania komfortem i bezpieczeństwem. Kamery 360 stopni, choć wydają się działać niezależnie, są wrażliwe na zmiany geometrii, kąty przechyłu, wysokość zawieszenia i ogólny stan techniczny auta. Dlatego jeśli obraz z kamer staje się nieprecyzyjny, pokazuje zniekształcenia albo nie odpowiada rzeczywistości, warto – oprócz diagnostyki elektroniki – sprawdzić także stan amortyzatorów, sprężyn i mocowań. Nierzadko to właśnie mechaniczne zużycie zawieszenia psuje perfekcję systemu, który z założenia ma pomagać w ciasnych i trudnych manewrach.