Dodge Neon SRT-4 to jeden z najbardziej zaskakujących i bezczelnych hot hatchy początku XXI wieku. Powstał w czasach, gdy dominowały już Honda Civic Si, Volkswagen GTI czy Ford Focus ST, ale zamiast próbować naśladować europejskie wzorce, SRT-4 zrobił to po amerykańsku: więcej mocy, mniej komfortu i zero ściemy. Pod skromnym, kompaktowym nadwoziem Neona krył się pełnoprawny sportowiec z turbodoładowanym sercem, który miał tylko jeden cel – zjeść konkurencję na śniadanie.
Model zadebiutował w 2003 roku, jako efekt pracy działu Street and Racing Technology (SRT) – oddziału Chryslera odpowiedzialnego za najbardziej agresywne wersje seryjnych modeli. Inżynierowie dostali wolną rękę i z małego, nudnego sedana zrobili potwora z napędem na przód, który od razu zdobył status kultowego. Co ciekawe, SRT-4 pierwotnie powstał jako projekt „po godzinach” – niemal w garażowych warunkach – ale jego potencjał był tak duży, że trafił do pełnoprawnej produkcji.
Pod maską pracował czterocylindrowy silnik o pojemności 2.4 litra z turbosprężarką, który rozwijał 215 koni mechanicznych i 332 Nm momentu obrotowego w pierwszym roku produkcji, a w wersji z 2004 roku moc wzrosła do 230 KM i 339 Nm. Napęd trafiał na przednie koła przez pięciobiegową skrzynię Getrag i mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu (LSD), co czyniło z Neona SRT-4 jednego z najszybszych przednionapędowych seryjnych sedanów swoich czasów. Przyspieszenie do setki trwało nieco ponad 5,5 sekundy, a dźwięk wydechu – pozbawionego tłumika końcowego – był surowy, głośny i absolutnie nielegalny w połowie dzielnic.
Zawieszenie zostało kompletnie przeprojektowane względem cywilnego Neona. Sztywniejsze sprężyny, inne amortyzatory, grubsze stabilizatory, zmodyfikowane punkty mocowania – wszystko po to, by auto mogło utrzymać się na drodze przy dynamicznej jeździe. I choć nie było mistrzem torowej precyzji, nadrabiało to dzikością i brutalną skutecznością. Neon SRT-4 był bardziej niegrzeczny niż wyrafinowany – i właśnie dlatego zyskał tylu fanów.
Wnętrze? Typowe dla auta stworzonego z myślą o cięciu kosztów. Twarde plastiki, prosta deska rozdzielcza, ale też sportowe kubełkowe fotele, wskaźnik doładowania i logo SRT na kierownicy. To było wnętrze, które mówiło jasno: to nie auto do podziwiania w salonie, tylko do szybkiej jazdy. Nie było tu klimatu luksusu ani wyszukanej ergonomii – ale było wszystko, czego potrzeba do walki na ulicy i torze.
Dodge Neon SRT-4 miał jeszcze jedną, ogromną zaletę – był tani, zarówno w zakupie, jak i w tuningu. Silnik 2.4 turbo znosił ogromne ciśnienia doładowania, a rynek aftermarketu błyskawicznie zareagował – pojawiły się setki części, kitów i modyfikacji pozwalających osiągać 300, 400, a nawet ponad 500 koni mechanicznych. Dla wielu był więc idealną bazą do budowy taniego street racera lub auta typu sleeper.
W latach 2003–2005 wyprodukowano nieco ponad 25 tysięcy egzemplarzy, co czyni z SRT-4 modelem stosunkowo rzadkim, ale bardzo rozpoznawalnym wśród fanów tuningowej sceny. Po zakończeniu produkcji Neona, Chrysler przez pewien czas nie miał bezpośredniego następcy – dopiero Caliber SRT-4 próbował przejąć pałeczkę, ale bez tego samego ducha.
Dziś Dodge Neon SRT-4 to już pełnoprawny youngtimer, który cieszy się rosnącym zainteresowaniem wśród kolekcjonerów i fanów oldschoolowych sportowych sedanów. Choć przez lata był niedoceniany i często niesłusznie kojarzony z tanim tuningiem, zyskał szacunek za to, czym był naprawdę: surowym, mocnym i bezkompromisowym autem kierowcy, który nie bał się stanąć do pojedynku z dużo droższymi maszynami.
To było auto stworzone z pasji, a nie z tabeli Excela. Bez kompromisów, bez filtra. Po prostu dwie turbiny (turbina i kierowca), cztery cylindry, napęd na przód – i pełna gotowość do walki.