Fabrizio Barbazza nie był postacią, która na trwałe zapisała się w światowej czołówce Formuły Jeden, ale jego droga do elity wyścigów oraz wyjątkowy charakter czynią go jednym z najbardziej barwnych i niedocenionych włoskich kierowców końca dwudziestego wieku. Urodzony w połowie lat sześćdziesiątych w Lombardii, Barbazza wychowywał się w rodzinie, która – choć nie była bezpośrednio związana z motorsportem – wspierała jego motoryzacyjne marzenia od najmłodszych lat. Fascynacja prędkością i rywalizacją pojawiła się wcześnie, a młody Fabrizio już jako nastolatek chłonął każdy dźwięk silnika i każde ujęcie z torów Imola czy Monza.
Karierę rozpoczął w wyścigach motocykli, jednak szybko przerzucił się na cztery koła, gdzie odnalazł swój żywioł. Zaczynał od Formuły Fiat Abarth, która w latach osiemdziesiątych stanowiła jeden z naturalnych etapów rozwoju dla młodych włoskich kierowców. Styl jazdy Barbazzy od początku był agresywny, pełen determinacji i często balansujący na granicy ryzyka. Wkrótce awansował do Formuły Trzy, gdzie zdobywał pierwsze laury i zwracał uwagę zespołów z wyższych serii. Jego talent dostrzegli również Amerykanie, co zaowocowało krótkim, ale intensywnym epizodem w serii Indy Lights, gdzie również odnosił sukcesy.
Wielkim marzeniem Barbazzy była Formuła Jeden. Udało mu się zadebiutować w niej na początku lat dziewięćdziesiątych, jednak realia tego sportu były brutalne. Startował w zespołach z końca stawki, takich jak AGS czy Minardi, gdzie walczył nie tylko z rywalami, ale i z technicznymi ograniczeniami bolidów. Pomimo ogromnych ambicji i talentu, nigdy nie dostał szansy w zespole z czołówki, co w praktyce ograniczyło jego możliwości pokazania pełni umiejętności. Zyskał jednak sympatię kibiców za autentyczność, bezkompromisowość i walkę do końca, niezależnie od okoliczności.
Po zakończeniu przygody z Formułą Jeden, Fabrizio kontynuował starty w różnych seriach, w tym w wyścigach długodystansowych. W połowie lat dziewięćdziesiątych jego kariera została brutalnie przerwana w wyniku poważnego wypadku podczas wyścigu samochodów sportowych. Mimo że odzyskał sprawność i powrócił do życia, świat motorsportu musiał pożegnać jego obecność na torach.
Fabrizio Barbazza pozostaje symbolem niepokornego ducha włoskiej szkoły wyścigowej. Dla wielu fanów jest bohaterem tragicznego formatu – kierowcą, który miał wszystko, aby osiągnąć sukces, ale zabrakło mu wsparcia technicznego i szczęścia. Do dziś wspominany jest jako wojownik z duszą, który nie bał się wyzwań i który mimo przeciwności pozostał wierny swojej pasji. Choć nie zdobył mistrzostwa, jego obecność na torach była na swój sposób niezapomniana.