Fiat 126p Elegant

0

Czasem w świat klasyków nie wchodzi się z miłości do epoki, ale… z przypadku. W przypadku Adriana ten przypadek zamienił się w konkretną przygodę z małym Fiatem, który z niedzielnej zabawki zamienił się w najbardziej nietuzinkowego malucha, jakiego można spotkać na zlotach.

Fiat 126 Elegant z 1996 roku miał być tylko dodatkiem do życia codziennego. Projektem, który odpala się w pogodną niedzielę i którym można w ciszy przejechać kilka kilometrów – dla zabawy, dla klimatu, może z odrobiną nostalgii. Ale ten plan szybko przekształcił się w coś znacznie większego. Sam właściciel mówi: „Cały projekt jest odzwierciedleniem mojej osoby. Podejmę się wszystkiego, czego inni nigdy by nie zrobili.” – i to czuć w każdym centymetrze tego auta.

Z zewnątrz maluch wygląda jak po zderzeniu ze sceną tuningową lat 2000, warsztatem artystycznym i małym zastrzykiem JDM-u. Bodykit? Jest. Agresywna pozycja na feldze? Jest. Longboard na dachu i kij bejsbolowy? Też. Całość robi naprawdę potężne wrażenie i nie da się obok tego auta przejść obojętnie. To zupełnie inny świat niż odrestaurowanie „na oryginał”. Tu wszystko krzyczy: „zobacz mnie!”.

A jak to się prowadzi? Układ hamulcowy został kompletnie przerobiony. Zamiast szczęk – cztery tarcze z zaciskami z Seicento i Fiata 500 Abarth. Układ kierowniczy – przerobiony na maglownicę. Zawieszenie – obniżone i utwardzone, z customowym podejściem do każdego elementu. Oświetlenie – LED-y wszędzie, xenony z ringami, gładkie klosze lamp z epoki. Audio – Pioneer, wnętrze – rollbar, fotele z Alfy, własnoręcznie robione boczki i podsufitka. W tym aucie po prostu wszystko ma jakiś własny patent.

Pod maską wciąż siedzi seryjne 650 cm³ i 24 konie mechaniczne – złożone na nowych częściach przez samego Adriana. Ale to nie koniec. W planach jest mocarny swap – silnik 1.2 16v z Punto po generalce, zmieszany z elementami 1.4 T-Jet… i z turbo. Do tego skrzynia z tylno-napędowej Skody 130. To oznacza jedno – sleeper pełną gębą. Kiedy to nastąpi? Czas pokaże. Na razie projekt cieszy w obecnej formie i daje ogromną frajdę – nie tylko z jazdy, ale z budowania, modyfikowania i… łamania karków na ulicach.

Jak mówi Adrian: „Najlepszy sposób na zapoznanie się z podstawowymi prawami mechaniki? Kup malucha.” Trudno się z tym nie zgodzić. A jeśli ten maluch ma RSL-e, chłodnicę oleju, LED-y, rollbara i longboard na dachu – to wiedz, że jesteś we właściwym miejscu.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj