Fiat Cinquecento z 1996 roku w wersji Soleil to dla Dawida coś znacznie więcej niż kolejny projekt – to hołd dla wspomnień i emocji, które towarzyszyły mu od pierwszych chwil za kierownicą. Jego pierwszym autem po zdaniu prawa jazdy był właśnie „cienias” w wersji Sporting z silnikiem 1.1 o mocy 54 KM. Jak sam wspomina, był to wtedy mały gokart, który dawał masę radości z jazdy. Niestety, czas nie oszczędził karoserii i ostatecznie auto trafiło na złom. Ale to nie był koniec. Na placu czekała już wersja Soleil – zdrowa, zadbana baza, którą Dawid określa jako prawdziwy strzał w dziesiątkę. Nie było mowy o jeżdżeniu bez zmian – auto trafiło od razu na rozbiórkę i rozpoczął się plan „albo grubo, albo wcale”.
Inspiracje do budowy czerpał z projektów innych właścicieli, ale wiele rozwiązań musiał tworzyć sam, bo rynek części tuningowych do tego modelu jest bardzo ograniczony. Głównym celem było stworzenie auta unikatowego, które dziś coraz rzadziej pojawia się na drogach, a jego widok potrafi przyciągnąć więcej spojrzeń niż niejedno nowoczesne sportowe auto. Bo jak wielu przechodniów spodziewa się, że w takim maluchu może siedzieć silnik 1.4 z turbo?
Bazowy silnik 900 ccm został szybko zastąpiony jednostką 1.2 75 KM z Fiata Punto. Po jednym sezonie przyszedł czas na kolejny krok – rozwiercenie do 1.4, tłoki z Fiata 1.4 16V, doładowanie turbosprężarką z Iveco, ostry wałek od Świątka, porting głowicy, większe zawory, dolot na sztywno o średnicy 3 cali i wydech 3 cale z customową przepustnicą i dwiema końcówkami po bokach. Parametry nie zostały jeszcze zmierzone na hamowni, ale wszystko wskazuje na około 240 KM. Skrzynia i sprzęgło pochodzą z Fiata 500 Abarth z silnikiem T-Jet o mocy 180 KM. Układ hamulcowy to przednie tarcze 257 mm z Punto GT, serwo z tego samego modelu, a z tyłu tarcze i zaciski z Fiata 500. Całość pracuje na zawieszeniu typu air ride z autopoziomowaniem, a karoseria została dodatkowo usztywniona i wzmocniona spawami.
Z zewnątrz auto bazuje na zderzakach z wersji SX przerobionych na gładko. Przód uzupełniono o dokładkę z Renault Clio oraz splitter od Time Attack Customs, z tyłu zderzak dostosowano pod podwójny wydech. Progi to ręczna robota, a unikalny pakiet nakładek progowych i nadkoli KBS to dziś prawdziwa rzadkość. Auto jeździ na felgach Tramont TY2 i oponach 165/55 R14 z pełnym naciągiem. Wnętrze przeszło równie staranną modyfikację = rollbar w kształcie litery X, tapicerka zamszowa, fotele kubełkowe Glock i skórzane, pikowane wstawki.
W kwestii elektroniki zamontowano aktualnie „świnkę” Ecumastera do zarządzania parametrami pracy silnika, a w przyszłości planowane jest przejście na EMU. Przednie reflektory zyskały soczewki i bi-ksenon, wnętrze reflektorów zostało pomalowane na czarno. Kierunkowskazy i tylne lampy to elementy w stylu Yellow Leart.
Dawid z radością mówi o tym, jak pozytywne wrażenia daje jazda tym autem. W porównaniu do seryjnej wersji to przepaść. Auto użytkowane jest wyłącznie okazjonalnie, głównie w weekendy. Projekt oczywiście nie jest skończony – kolejne zmiany są planowane, choć póki co pozostają w tajemnicy.
Nie obyło się bez problemów. Brak dostępnych części, konieczność samodzielnego przerabiania elementów, ciągłe kombinacje – wszystko to było na porządku dziennym. Ale jak mówi Dawid – najważniejsze to nie poddawać się, mieć wiarę w siebie i dążyć do realizacji wizji, nawet jeśli czasem droga jest kręta i pod górę.