Florian Strauss to postać mniej medialna niż jego koledzy z GT Academy, ale jego droga do wyścigowej kariery jest równie inspirująca. Pochodzący z Niemiec kierowca przez długi czas nie był związany z żadnym sportem motorowym. Nie miał zaplecza ani sponsorów, ale miał pasję, konsolę i ogromną determinację. W roku dwa tysiące trzynastym zwyciężył w europejskiej edycji GT Academy, dołączając do elitarnego grona graczy, którzy przenieśli swoje umiejętności z wirtualnych torów na prawdziwy asfalt.
Zaraz po szkoleniu na torze Silverstone rozpoczął treningi z profesjonalnym zespołem Nissana. Już w pierwszych startach wykazał się opanowaniem, spokojem i świetnym wyczuciem toru. Nie był typem showmana, ale jego regularność i zdolność do utrzymywania równego tempa były bezcenne. W serii GT i wyścigach długodystansowych szybko awansował do grona podstawowych kierowców, reprezentując zespół Nissana w takich imprezach jak dwudziestoczterogodzinny wyścig na Nürburgringu.
Styl jazdy Straussa był pozbawiony fajerwerków, ale niezwykle skuteczny. Był kierowcą, który potrafił dowieźć samochód do mety w nienagannym stanie, niezależnie od warunków na torze. W wyścigach długodystansowych takie cechy są na wagę złota, dlatego szybko stał się etatowym zawodnikiem zespołów GT, z którymi zdobywał podia i zwycięstwa.
Choć Florian nie zyskał tak dużej sławy jak Lucas Ordoñez czy Jann Mardenborough, w środowisku był ceniony jako solidny, zdyscyplinowany kierowca. Pokazał, że GT Academy nie tylko otwiera drzwi, ale też pozwala rozwinąć skrzydła ludziom, którzy nigdy wcześniej nie mieli szansy pokazać swojego potencjału.
Strauss reprezentował niemiecką szkołę precyzji, konsekwencji i rzetelności. Jego historia udowadnia, że sukces nie zawsze musi być spektakularny – czasem wystarczy konsekwencja, cierpliwość i ciche wykonywanie swojej pracy. I właśnie takim kierowcą był Florian Strauss – człowiekiem, który zamienił swoją pasję do gry w realne zwycięstwa na torach całego świata.