Gene Winfield to żywa legenda świata custom car – człowiek, który przez ponad siedem dekad tworzył, spawał, lakierował i projektował pojazdy, które na zawsze zmieniły oblicze amerykańskiej motoryzacji. Urodził się w czerwcu tysiąc dziewięćset dwudziestego siódmego roku w Kalifornii i od młodości był związany z samochodami. Gdy inne dzieci bawiły się w piaskownicy, Gene już szlifował blachy. W wieku kilkunastu lat miał własny warsztat i rozpoczął tworzenie pierwszych customów, które z czasem zaczęły przyciągać uwagę całej sceny.
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych zbudował dziesiątki projektów, które wyznaczały trendy w stylu i konstrukcji. Był prekursorem tzw. „fade paint” – techniki cieniowania lakieru, która nadawała pojazdom niesamowitą głębię i efekt przejścia między kolorami. Jego projekty były niskie, wydłużone, pełne charakteru i detali – każda linia miała sens, każda krzywizna była częścią większej kompozycji.
Winfield nie ograniczał się tylko do aut prywatnych. Pracował przy projektach filmowych i telewizyjnych, tworząc pojazdy, które pojawiały się w takich produkcjach jak „Blade Runner”, „RoboCop” czy „The Man from U.N.C.L.E.”. Współpracował z firmą AMT, projektując futurystyczne modele i inspirując kolejne pokolenia modelarzy. Był mistrzem nie tylko konstrukcji, ale też edukacji – prowadził warsztaty, wykłady, pokazy i dzielił się swoją wiedzą z każdym, kto chciał słuchać.
Jego warsztat w Mojave, choć niewielki, stał się miejscem pielgrzymek dla entuzjastów z całego świata. Gene pracował tam do późnej starości – spawając, lakierując, mierząc, poprawiając. Nie było dla niego znaczenia, czy projekt dotyczył Forda z lat trzydziestych, czy futurystycznego auta koncepcyjnego – liczyła się pasja i kunszt.
Dla wielu Gene Winfield jest nie tylko twórcą – jest mistrzem. Człowiekiem, który pokazał, że motoryzacja może być sztuką, a karoseria płótnem. Pracował rękami, ale tworzył sercem. I nawet w wieku dziewięćdziesięciu lat potrafił zaskoczyć czymś nowym, innym, świeżym. W świecie, gdzie wiele rzeczy traci duszę, Gene zawsze ją odnajdywał – w metalu, lakierze i linii biegnącej przez maskę.