Heinz-Harald Frentzen był jednym z tych kierowców, których styl i postawa przywodziły na myśl czasy klasycznych mistrzów. Pochodził z Mönchengladbach, a jego kariera od początku budziła emocje. Cichy, opanowany, pełen profesjonalizmu – był antytezą medialnych gwiazd, ale za kierownicą potrafił zmieniać się w bezkompromisowego wojownika. W czasach, gdy niemieckim motorsportem rządził Michael Schumacher, Frentzen był tym drugim – często niedocenianym, ale przez wielu uważanym za równie utalentowanego.
Jego początki były związane z kartingiem i niższymi seriami wyścigowymi, w których zdobywał tytuły i budował reputację skutecznego i precyzyjnego kierowcy. W połowie lat dziewięćdziesiątych trafił do Formuły Jeden, najpierw jako zawodnik zespołu Sauber, gdzie jego styl jazdy i inżynierskie podejście szybko zyskały uznanie. Następnie dołączył do legendarnego zespołu Williamsa, z którym walczył o mistrzostwo świata.
Jego najlepszy sezon przypadł na końcówkę lat dziewięćdziesiątych, kiedy to za kierownicą Jordana zdobył kilka zwycięstw i stanął na podium w klasyfikacji generalnej. Frentzen był uważany za jednego z najbardziej eleganckich technicznie kierowców tamtej epoki. Potrafił doskonale współpracować z inżynierami, miał analityczne podejście do ustawień auta i unikał błędów, co czyniło go niezwykle cennym członkiem każdego zespołu.
Mimo to nigdy nie zyskał takiego statusu jak Schumacher. Częściowo dlatego, że brakowało mu agresji medialnej, częściowo z powodu polityki zespołów, które często stawiały na inne nazwiska. Jednak jego lojalność, uczciwość i styl jazdy sprawiły, że dla wielu kibiców pozostał uosobieniem prawdziwego sportowca.
Po odejściu z Formuły Jeden Frentzen brał udział w różnych seriach, w tym DTM, i do dziś udziela się w środowisku motorsportowym jako mentor i ambasador. Jego kariera to przypomnienie, że sukces w Formule Jeden to nie tylko tytuły, ale i sposób, w jaki ktoś przechodzi przez ten świat – z klasą, z zasadami i z niezachwianą pasją do wyścigów. Heinz-Harald Frentzen był ostatnim romantykiem epoki, która powoli odchodziła – ale jego obecność sprawiła, że odejście to było pełne godności.