W historii rajdów samochodowych niewiele jest postaci, które rozpalają wyobraźnię tak, jak Henri Toivonen. Młody, niebywale utalentowany, obdarzony intuicją i odwagą, jakiej nie sposób wyuczyć. Stał się symbolem niespełnionego potencjału, człowiekiem, który miał sięgnąć po wielkość, ale zginął u szczytu swoich możliwości. Jego historia jest dramatyczną opowieścią o czasach, kiedy rajdy były dzikie, piękne i śmiertelnie niebezpieczne.
Henri urodził się w rodzinie sportowej – jego ojciec, Pauli Toivonen, również był kierowcą rajdowym. Od najmłodszych lat Henri miał kontakt z motoryzacją i sportową rywalizacją. Zadebiutował w rajdach jako nastolatek i od razu zwrócił uwagę swoją brawurą oraz dojrzałością za kierownicą, która znacznie wyprzedzała jego wiek. Wkrótce zaczął startować na arenie międzynarodowej, najpierw za kierownicą Talbota i Opla, a później samochodów grupy B, które pozwalały mu uwolnić pełnię talentu.
Prawdziwym przełomem była współpraca z zespołem Lancia, który oddał mu do dyspozycji potężną Deltę S4 – samochód napędzany jednocześnie turbosprężarką i kompresorem, zdolny do niesamowitych przyspieszeń. Toivonen był jednym z nielicznych kierowców, którzy potrafili okiełznać tę brutalną maszynę. Jego występy w Monte Carlo i Katalonii były zachwycające – udowadniał, że ma tempo nieosiągalne dla innych.
Wiosną roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego szóstego Henri był na fali wznoszącej. Mimo problemów zdrowotnych i nieustannego ryzyka związanego z prowadzeniem niebezpiecznego samochodu, nie przestawał atakować. Podczas Rajdu Korsyki wydarzyło się jednak coś, co wstrząsnęło całym światem motorsportu. Na jednym z etapów jego Lancia wypadła z drogi, spadła w przepaść i zapaliła się, zabijając zarówno Toivonena, jak i jego pilota Sergia Cresto. Samochód spłonął doszczętnie, a przyczyna wypadku pozostała nieznana.
Śmierć Henriego stała się punktem zwrotnym w historii rajdów. Był to moment, który zakończył erę grupy B – zbyt szybką, zbyt niebezpieczną, zbyt dziką. Dla wielu był to symboliczny koniec złotych lat rajdów. Henri Toivonen, choć odszedł mając zaledwie dwadzieścia dziewięć lat, pozostawił po sobie niezatarte wrażenie. Wciąż wspominany jest jako jeden z największych talentów, który mógł zdominować całe pokolenie. Jego nazwisko pojawia się w kontekście legend, a nie tragicznego bohatera – bo to właśnie styl, pasja i odwaga, które wnosił do każdego zakrętu, zbudowały jego nieśmiertelność.