Honda Legend KA9 od Sebastiana

Honda Legend KA9 z 2001 roku to duży japoński sedan, który od początku miał pełnić funkcję codziennego samochodu z nutą stylu. Wybór padł na ten model ze względu na niezawodność, rzadkość na drogach i atrakcyjną cenę zakupu. Dodatkowym atutem była historia egzemplarza – polski salon, udokumentowana instalacja gazowa i przebieg 450 tys. km, który dla wielu mógłby być odstraszający, ale w tym przypadku stał się dowodem trwałości japońskiej motoryzacji.

Auto zakupione w bardzo dobrym stanie niemalże fabrycznym przez chwilę miało pozostać w oryginale, ale szybko pojawiła się potrzeba personalizacji. Wizja modyfikacji opierała się na własnych pomysłach, inspirowanych pojedynczymi projektami znalezionymi w internecie. Samochód miał łączyć funkcję daily z możliwością prezentacji na zlotach, zachowując przy tym komfort i styl.

Mechanicznie zmiany ograniczyły się do lekkiej modyfikacji końcowego tłumika i montażu końcówek Ultera. Hamulce pozostały seryjne, wymienione jedynie na nowe komponenty wysokiej jakości. Zawieszenie wymagało większego zaangażowania – początkowo brany pod uwagę był air ride, jednak ze względu na butlę LPG w bagażniku i konieczność zachowania miejsca dla dziecięcego wózka zrezygnowano z tego pomysłu. Gwintowane zawieszenie także nie wchodziło w grę z powodu utraty komfortu. Finalnym rozwiązaniem była kombinacja seryjnych amortyzatorów z innych modeli Hondy – przód pochodzi z Civica VI, a sprężyny z Accorda VII, co zapewniło niski prześwit przy zachowaniu wygody.

Modyfikacje wizualne były subtelne, ale istotne. Przedni zderzak zyskał dokładkę dostępną jedynie w USA. Fabryczne, czarne, strukturalne progi zostały wygładzone i pomalowane w kolor nadwozia. Tylni zderzak przeszedł niestandardową przeróbkę – jego dolna część została dopasowana z BMW E38, tworząc spójną dokładkę. Dopełnieniem całości było przyciemnienie szyb.

Dobór kół przeszedł kilka etapów – od AMG monoblocków, przez Work Meister S1, aż po ostateczny wybór 18-calowych Enkei AME Shallen, które najlepiej pasowały do koncepcji. Wnętrze pozostało w pełni seryjne, dobrze utrzymane i wyposażone w pełną elektrykę oraz podgrzewane fotele.

Drobne, ale istotne zmiany w oświetleniu objęły dodanie amerykańskich postojówek w przednich kierunkowskazach, bocznych pomarańczowych odblasków i podświetlanych lusterek. We wnętrzu pojawiło się dodatkowe podświetlenie klamek i podłogi, co jest obowiązkową modyfikacją w każdym samochodzie właściciela.

Auto stało się kompletnym projektem, spełniającym wszystkie założenia. Było używane na co dzień, dostarczając radości z jazdy i wyróżniając się na drodze. Największym wyzwaniem okazało się stworzenie tylnej dokładki oraz dopracowanie zawieszenia, by zachować zarówno niskość, jak i komfort.

Projekt został ukończony i sprzedany, a obecnie trwają prace nad kolejnym samochodem. Największa satysfakcja płynie z realizacji własnych motoryzacyjnych marzeń, a w ich osiągnięciu pomagają sprawdzone miejsca i ludzie, tacy jak Megablast z Łodzi, gdzie dobrano felgi, oraz Stancepoint, który pomógł w zakupie i sprowadzeniu dokładki z USA.