Janusz Kaniewski był jednym z tych artystów, którzy nie potrzebowali pędzla ani dłuta, by tworzyć dzieła poruszające tłumy. Jego narzędziem była kreska, jego przestrzenią – karoseria samochodu, a jego językiem – forma, która miała przemawiać do kierowcy jeszcze zanim ten wcisnął gaz. Uznawany za pierwszego polskiego projektanta pracującego dla Ferrari i Pininfariny, był postacią nietuzinkową, łączącą techniczne wyrafinowanie z prawdziwą pasją do emocji ukrytych w metalu i szkle.
Urodził się w Warszawie, ale edukację zdobywał we Włoszech, w renomowanym Istituto Europeo di Design w Turynie. Już na etapie studiów zwrócił na siebie uwagę największych – jego projekty były dojrzałe, odważne, a zarazem harmonijne. Zanim jeszcze skończył naukę, rozpoczął współpracę z jednym z najbardziej prestiżowych studiów projektowych na świecie – Pininfariną. Tam, jako młody, ale niezwykle zdolny designer, miał okazję uczestniczyć w projektach, które przeszły do historii – od modeli Ferrari, przez Maserati, po rozwiązania stylistyczne dla Lancia i Peugeota.
Jego styl był subtelny, ale z charakterem. Nigdy nie chodziło mu tylko o efekt wizualny – każda linia miała cel, każdy detal miał sens. Kaniewski wierzył, że projektowanie to nie tylko tworzenie ładnych rzeczy, ale kształtowanie emocji i doświadczeń. Samochód miał być dla niego przedłużeniem człowieka, jego intencji, osobowości, temperamentu.
Po latach spędzonych we Włoszech wrócił do Polski i założył własne studio – Janusz Kaniewski Design – które realizowało projekty nie tylko motoryzacyjne, ale także miejskie i przemysłowe. Współpracował z firmami energetycznymi, transportowymi, a nawet z administracją publiczną. Zajmował się nie tylko samochodami, ale też przestrzenią miejską, meblami, komunikacją wizualną.
Był również wykładowcą, mentorem, mówcą. Często występował publicznie, opowiadając o designie jako o dziedzinie życia, a nie tylko profesji. Inspirował młodych twórców, zachęcał ich do odważnych decyzji, otwartości na świat i poszukiwania własnego stylu.
Jego przedwczesna śmierć w połowie drugiej dekady XXI wieku była szokiem dla środowiska twórczego. Odszedł artysta, który potrafił mówić o samochodach jak o rzeźbach, o projektowaniu jak o miłości, a o stylu jak o duszy ukrytej w metalu. Jego dziedzictwo przetrwało w projektach, które poruszają się dziś po drogach świata – z włoską lekkością i polską duszą.