Jean-Denis Delétraz nie był mistrzem świata, nie zdobywał punktów w Formule Jeden, nie stawał na podium i nie ścigał się z najlepszymi jak równy z równym. A jednak jego obecność w historii wyścigów jest intrygująca i warta opowiedzenia. Pochodzący ze Szwajcarii kierowca pojawił się w królowej motorsportu w połowie lat dziewięćdziesiątych, w okresie, kiedy zespoły z końca stawki desperacko poszukiwały budżetów, a niekiedy także kierowców z grubym portfelem.
Debiutował w zespole Larrousse w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym czwartym roku, a następnie wystąpił również w barwach Pacific Grand Prix. Niestety jego występy, choć liczbowo zaliczone, nie były spektakularne. Często odstawał tempem, a jego jazda bywała nerwowa i daleka od ideału. W Grand Prix Portugalii w sezonie dziewięćdziesiątym piątym jego strata do lidera była tak duża, że skłoniło to zespół do wcześniejszego wycofania go z wyścigu. Dla świata Formuły Jeden był to sygnał, że Delétraz być może nie powinien znaleźć się na tym poziomie.
Ale za jego historią kryje się coś więcej. Jean-Denis był kierowcą z ogromną pasją, który marzył o ściganiu się w Formule Jeden i zrealizował ten cel – niezależnie od ograniczeń. Po krótkiej przygodzie z najwyższą kategorią nie zniknął ze sportu. Odnalazł swoje miejsce w wyścigach długodystansowych, startując z powodzeniem w Le Mans, a także w różnych seriach GT. Tam mógł pokazać, że choć nie był stworzony do ekstremalnych wymagań Formuły Jeden, to wciąż potrafił być szybki, skuteczny i użyteczny dla zespołu.
Co więcej, Delétraz przekazał swoją pasję dalej. Jego syn, Louis Delétraz, kontynuuje karierę wyścigową, odnosząc sukcesy w Formule Trzy tysiące pięćset i serii wyścigów długodystansowych. Dla Jean-Denisa to forma rehabilitacji – pokazanie, że nazwisko Delétraz wciąż może być kojarzone ze sportową jakością.
Jean-Denis Delétraz pozostaje postacią kontrowersyjną, ale też pełną autentyczności. Jego historia nie jest o zwycięstwach, ale o determinacji, o próbie spełnienia marzenia w świecie, który nie zawsze wybacza braki. I choć w kronikach jego nazwisko pojawia się rzadko, to w opowieściach o pasji do motorsportu zajmuje całkiem wyjątkowe miejsce.