Johan van Zyl – Afrykaner, który pokazał Toyocie świat z południa

Johan van Zyl to postać, której nazwisko może nie być powszechnie znane wśród kierowców, ale jego wpływ na kształt współczesnej Toyoty w Europie i Afryce był ogromny. Urodzony w Republice Południowej Afryki, przez lata wspinał się po szczeblach kariery w lokalnych strukturach Toyoty, aż w końcu został szefem całej Toyoty Europe, a także członkiem globalnego zarządu firmy. Jego przywództwo łączyło empatię z twardym zarządzaniem – był człowiekiem dialogu, ale i zdecydowanych decyzji.

Van Zyl dołączył do Toyoty w latach osiemdziesiątych, w czasie gdy motoryzacja w Afryce była zdominowana przez lokalnych producentów i japońskie firmy dopiero zyskiwały zaufanie klientów. Dzięki jego zaangażowaniu i znajomości realiów regionu, Toyota zyskała pozycję lidera w Afryce Południowej, a modele takie jak Hilux stały się ikonami lokalnego rynku.

Kiedy powierzono mu zarządzanie operacjami w Europie, wielu obserwatorów było zaskoczonych. Przez lata kontynent ten był domeną Japończyków lub Europejczyków z doświadczeniem w koncernach niemieckich. Van Zyl jednak szybko udowodnił, że jego styl – bezpośredni, pełen pasji, ale jednocześnie odpowiedzialny – jest tym, czego potrzebowała Toyota w Europie. Potrafił rozmawiać zarówno z inżynierami, jak i politykami, klientami, dostawcami. Budował mosty, nie mury.

Pod jego kierownictwem Toyota Europe umocniła swoją pozycję, otworzyła nowe centra technologiczne i rozpoczęła transformację w kierunku elektromobilności. Van Zyl był zwolennikiem stopniowej, odpowiedzialnej zmiany – uważał, że każda nowa technologia musi być wdrażana z myślą o zwykłym użytkowniku, nie tylko o prestiżu marki.

Zmarł niespodziewanie, pozostawiając po sobie głęboki ślad. Współpracownicy wspominają go jako lidera, który potrafił słuchać i rozumieć, ale też stawiać wymagania. Był przykładem menedżera, który nie potrzebował tytułów ani kamer, by wywrzeć wpływ. Johan van Zyl pokazał Toyocie, że świat to nie tylko Japonia, Ameryka i Europa – to także południe, z jego energią, potencjałem i autentycznością. W jego odejściu Toyota straciła nie tylko prezesa, ale i przyjaciela.