Johnny Herbert to kierowca, którego historia dowodzi, że największą siłą zawodnika nie zawsze jest talent, lecz siła ducha. Brytyjczyk, którego los doświadczył poważnym wypadkiem u progu kariery, nie tylko wrócił do rywalizacji, ale także wygrał wyścig Grand Prix, zwyciężył w Le Mans i zapisał się w historii jako jeden z najbardziej lubianych i inspirujących kierowców swojej epoki.
Kariera Herberta zaczęła się dynamicznie – był uważany za jeden z największych talentów brytyjskiego motorsportu lat osiemdziesiątych. Niestety, dramatyczny wypadek na torze Brands Hatch w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym ósmym niemal zakończył jego karierę. Herbert doznał poważnych obrażeń nóg, a powrót do formy trwał długie miesiące. Wbrew przewidywaniom lekarzy, Johnny nie tylko wrócił do wyścigów, ale już w kolejnym sezonie zadebiutował w Formule Jeden.
Choć jego mobilność była ograniczona, a niektóre zespoły nie wierzyły w jego powrót do pełni sprawności, Herbert pokazał, że sercem i głową można nadrobić fizyczne ograniczenia. Po kilku latach występów w mniejszych ekipach trafił do Benettona, gdzie pełnił rolę drugiego kierowcy obok Michaela Schumachera. Choć nie dane mu było rywalizować na równych zasadach, odniósł zwycięstwo w Grand Prix Wielkiej Brytanii, a później także w Grand Prix Włoch i Europy, reprezentując barwy zespołu Stewart.
Oprócz Formuły Jeden Herbert odnosił także sukcesy w wyścigach długodystansowych. W roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym zwyciężył w Le Mans za kierownicą Mazdy siedem osiem dziewięć B – jedynego samochodu z silnikiem Wankla, który wygrał ten legendarny wyścig.
Po zakończeniu kariery został komentatorem i ekspertem telewizyjnym, zyskując popularność dzięki swojej pogodzie ducha, poczuciu humoru i ogromnej wiedzy. Johnny Herbert to postać, która pokazała, że nawet po tragedii można się podnieść i zostawić ślad w historii sportu. Nie jako geniusz czy mistrz świata, lecz jako wojownik, który nigdy się nie poddał i zawsze jechał z uśmiechem.