Kazuki Nakajima urodził się w cieniu wielkiego nazwiska – jego ojciec, Satoru Nakajima, był pierwszym Japończykiem, który regularnie startował w Formule jeden. Kazuki jednak nigdy nie zamierzał być jedynie kontynuatorem rodzinnej tradycji. Zamiast tego obrał własną ścieżkę, która doprowadziła go do grona najbardziej utytułowanych japońskich kierowców wyścigowych XXI wieku.
Od najmłodszych lat przygotowywany był do rywalizacji na najwyższym poziomie. Jego kariera rozpoczęła się w kartingu, a następnie przeniosła się na europejskie tory, gdzie brał udział w Formule Renault i Formule trzy. Wyróżniał się nie tylko szybkością, ale także umiejętnością pracy z zespołem i rozumieniem mechaniki samochodu, co sprawiło, że trafił do programu rozwojowego Toyoty.
Debiut w Formule jeden nastąpił w zespole Williams, gdzie Nakajima pełnił najpierw funkcję kierowcy testowego, a następnie podstawowego zawodnika. Choć jego przygoda z królową motorsportu trwała stosunkowo krótko, pozwoliła mu zdobyć bezcenne doświadczenie, które miało zaprocentować w kolejnych latach. Po opuszczeniu padoku Formuły jeden Kazuki wrócił do Japonii, by odnaleźć się w zupełnie nowej roli – jako lider zespołu w Super Formule oraz Super GT.
Największe sukcesy Kazuki odnosił jednak w barwach zespołu Toyota Gazoo Racing w mistrzostwach świata długodystansowych. Startując w serii WEC, trzykrotnie triumfował w legendarnym wyścigu Le Mans, a także sięgnął po tytuł mistrza świata. Współpraca z takimi zawodnikami jak Sébastien Buemi i Fernando Alonso ukazała jego zdolność pracy w zespole oraz niesamowitą dojrzałość jako kierowcy wyścigowego.
Styl Kazukiego cechuje precyzja, inteligencja wyścigowa oraz doskonałe zarządzanie tempem. Nie jest zawodnikiem, który stawia wszystko na jedną kartę – raczej kalkuluje, analizuje i cierpliwie buduje przewagę. Dzięki temu był jednym z filarów projektu Toyoty w WEC, a jego wkład w rozwój prototypów i strategii był nieoceniony.
Dziś Kazuki Nakajima to nie tylko kierowca, ale również ważna postać w strukturach Toyoty – pełni funkcje doradcze i wspiera nowe pokolenia japońskich zawodników. Jego historia pokazuje, że nawet będąc „synem legendy”, można napisać własny rozdział i zapisać się na stałe w historii światowego motorsportu.
