Zmienność pogody w Polsce to temat, który potrafi zaskakiwać każdego roku. Jednego dnia słońce i ponad 15 stopni, drugiego – poranny przymrozek i szron na szybach. W takich warunkach coraz częściej pojawia się pytanie: kiedy właściwie należy zmienić opony z letnich na zimowe? Czy wystarczy czekać na pierwszy śnieg, a może istnieje konkretny termin zapisany w przepisach? Odpowiedź może być zaskakująco prosta – decyduje jeden czynnik, a jest nim temperatura.
Eksperci i producenci opon są zgodni – graniczną wartością, która powinna skłonić do zmiany ogumienia, jest 7°C. To właśnie przy tej temperaturze mieszanka gumowa w oponach letnich zaczyna twardnieć, tracić elastyczność i pogarsza się jej przyczepność do nawierzchni. Nie trzeba więc czekać na opady śniegu ani oblodzenie dróg – wystarczy kilka kolejnych dni z temperaturą oscylującą wokół wspomnianych 7 stopni, by warunki jazdy zaczęły się pogarszać.
Opony zimowe różnią się od letnich nie tylko bieżnikiem, ale przede wszystkim składem mieszanki. Zimowe ogumienie zawiera więcej krzemionki i innych dodatków, które pozwalają utrzymać elastyczność w niskich temperaturach. Dzięki temu opona lepiej „wgryza się” w asfalt, skuteczniej odprowadza wodę, błoto pośniegowe i śnieg, a także zapewnia krótszą drogę hamowania. Przy niskiej temperaturze opona letnia może wyglądać dobrze, ale jej zachowanie na drodze jest zupełnie inne – sztywnieje i nie jest w stanie dopasować się do mikrostruktury nawierzchni.
Wielu kierowców wciąż jednak odkłada wymianę opon do momentu, aż prognozy zapowiedzą pierwszy śnieg. To błąd, który może mieć poważne konsekwencje. Przede wszystkim – warsztaty wulkanizacyjne w okresie nagłego ochłodzenia przeżywają oblężenie. Terminy są rozciągnięte, kolejki długie, a niekiedy na usługę trzeba czekać nawet kilka dni. Tymczasem rano przy minusowej temperaturze letnia opona może zupełnie zawieść – nie tylko przy hamowaniu, ale również przy ruszaniu, skręcaniu i utrzymywaniu toru jazdy.
Zdarzają się również sytuacje odwrotne – niektórzy zmieniają opony zbyt wcześnie, np. już na początku października, gdy przez kolejne tygodnie temperatura utrzymuje się na poziomie kilkunastu stopni. W takim przypadku opona zimowa również nie pracuje optymalnie – jej miękka mieszanka ściera się szybciej, zwiększają się opory toczenia i zużycie paliwa. Dlatego warto obserwować prognozy pogody i zdecydować się na wymianę, gdy temperatura utrzymuje się w granicach 5–7°C, zwłaszcza w godzinach porannych i wieczornych, czyli wtedy, gdy najczęściej występują przymrozki.
Warto też pamiętać, że opony zimowe to nie tylko śnieg. Często zapominamy, że warunki jesienne – mokre liście, błoto, zimny asfalt – również potrafią być bardzo niebezpieczne. Opona letnia w takich warunkach może nie zapewnić odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa, nawet jeśli wygląda jak nowa i ma wystarczającą głębokość bieżnika.
Nie bez znaczenia jest również aspekt prawny i ubezpieczeniowy. Choć w Polsce nie ma obowiązku jazdy na oponach zimowych, w razie kolizji ubezpieczyciel może brać pod uwagę nieadekwatne ogumienie jako czynnik wpływający na odpowiedzialność kierowcy. W niektórych krajach europejskich, takich jak Niemcy czy Austria, jazda zimą bez odpowiedniego ogumienia jest już wykroczeniem i może skutkować mandatem oraz zatrzymaniem pojazdu.
Podsumowując – termin wymiany opon nie powinien zależeć ani od kalendarza, ani od pierwszego opadu śniegu. Decydująca jest temperatura. Gdy termometr regularnie pokazuje poniżej 7°C, to znak, że pora zadbać o bezpieczeństwo i komfort jazdy. Wymiana opon w odpowiednim momencie to nie tylko kwestia rozsądku, ale również realny wpływ na trakcję, hamowanie i pewność prowadzenia – szczególnie wtedy, gdy droga przestaje wybaczać błędy.