Każdemu zdarzyło się przetestować coś, co nie zadziałało. Nowy produkt, zachwalany przez wszystkich, powoduje podrażnienia. Retinol wprowadzony za szybko kończy się złuszczającą katastrofą. Zbyt mocny peeling wywołuje reakcję łańcuchową, której nie da się szybko zatrzymać. Wtedy skóra potrzebuje jednego: regeneracji. A Ty – cierpliwości.
Regeneracja po błędach w pielęgnacji to proces. Nie da się cofnąć szkód w jedną noc. Najczęstszym błędem jest próba „naprawienia” wszystkiego od razu – wprowadzanie nowych produktów, kolejnych składników, masek ratunkowych. Tymczasem skóra, która została przeciążona, wymaga przede wszystkim spokoju. Czasem mniej znaczy wszystko.
Najlepsze, co możesz zrobić, to wrócić do absolutnych podstaw. Delikatne oczyszczanie, krem barierowy i dużo nawodnienia – zarówno z zewnątrz, jak i od środka. Żadnych kwasów, retinoidów, nawet witaminy C – przynajmniej przez kilka dni, a czasem dłużej. Skóra musi się wyciszyć. W tym czasie może być szorstka, matowa, pokryta suchymi plackami. Ale to właśnie znak, że wraca do siebie.
Ważne jest, by nie porównywać swojej cery do zdjęć sprzed kilku tygodni. Skóra nie zawsze będzie wyglądać idealnie – i nie musi. Każdy etap regeneracji to część procesu. Możesz mieć dni, kiedy poczujesz, że jest gorzej. To nie znaczy, że robisz coś źle. To znaczy, że organizm się adaptuje, odbudowuje barierę, reguluje mikrobiom.
Najlepiej wspomagają ten proces kosmetyki z ceramidami, cholesterolem, skwalanem, pantenolem, beta-glukanem, alantoiną. Możesz też sięgnąć po oleje – np. z owsa, dzikiej róży czy jojoba – ale tylko wtedy, gdy skóra toleruje je dobrze. I nie zapominaj o ochronie przeciwsłonecznej – nawet jeśli siedzisz w domu.
Regeneracja to nie tylko czas dla skóry, ale też moment nauki. Dowiadujesz się, gdzie są jej granice. Co lubi. Na co reaguje. I że czasem troska nie polega na działaniu, lecz na… cierpliwym byciu obok.