Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać paradoksem, wiele osób – często zupełnie nieświadomie – odczuwa lęk przed szczęściem. Zamiast z otwartością przyjmować dobre chwile, sukcesy, bliskość czy wewnętrzny spokój, zaczynają czuć napięcie, niepokój albo nieuzasadnione poczucie winy. Szczęście, które powinno być naturalnym stanem pożądanym przez każdego człowieka, dla niektórych staje się emocjonalnym zagrożeniem. Zamiast ulgi pojawia się niepewność, zamiast radości – obawa, że coś się zaraz zepsuje. Dlaczego tak się dzieje? Co sprawia, że szczęście dla niektórych osób staje się czymś, co trzeba trzymać na dystans?
Jednym z głównych powodów jest głęboko zakorzenione przekonanie, że szczęście nie jest trwałe i że zawsze ma swoją cenę. Osoby, które w dzieciństwie doświadczały nagłych zmian emocjonalnych – radość przeplatała się z lękiem, a bezpieczeństwo było nietrwałe – mogą nieświadomie utożsamiać dobre chwile z nieuchronną stratą. Taki schemat zostaje zapisany w pamięci emocjonalnej: „jeśli teraz jest dobrze, zaraz wydarzy się coś złego”. Dlatego w dorosłym życiu, gdy pojawia się miłość, sukces, spokój czy lekkość, umysł uruchamia mechanizm obronny – nie pozwala się w pełni cieszyć, bo próbuje przygotować się na cios. To nie lęk przed szczęściem samym w sobie, ale lęk przed jego utratą.
Innym ważnym czynnikiem jest wewnętrzne przekonanie o własnej niezasługiwalności. Osoby z niskim poczuciem własnej wartości często nie wierzą, że mogą być szczęśliwe „tak po prostu”. Myślą o szczęściu jako o nagrodzie, którą trzeba sobie w pełni zasłużyć – przez ciężką pracę, poświęcenie, rezygnację z siebie. Gdy szczęście przychodzi bez wysiłku, pojawia się niepokój: „czy naprawdę mogę to mieć?”, „czy na pewno na to zasługuję?”, „czy to nie za dużo dla mnie?”. Zamiast przyjąć dobro z wdzięcznością, odrzucają je, umniejszają lub sabotują. Często nawet nieświadomie niszczą to, co dobre – wywołują konflikty, odsuwają się, rezygnują z szans – by wrócić do stanu, który jest znany, bezpieczny, choć emocjonalnie ubogi.
Lęk przed szczęściem może mieć również podłoże kulturowe i rodzinne. W wielu domach przekazywane są niepisane zasady: „nie ciesz się za bardzo, bo zapeszysz”, „życie nie jest bajką”, „radość to naiwność”. Osoby wychowane w takim środowisku uczą się, że szczęście jest czymś podejrzanym, nierealnym albo niebezpiecznym. Gdy w dorosłym życiu zaczynają doświadczać spełnienia, mogą czuć wewnętrzny konflikt – między tym, co czują, a tym, co zostało im kiedyś wpojone. W konsekwencji wolą się pilnować, tłumić entuzjazm, nie przywiązywać się do dobrych chwil, jakby to miało je przed czymś ochronić.
Często powodem unikania szczęścia jest również lęk przed zmianą. Szczęście to stan, który wiąże się z otwartością, ruchem, życiem. A to wymaga porzucenia niektórych starych schematów – roli ofiary, cierpiętniczego podejścia, przekonania, że wszystko musi być trudne. Bycie szczęśliwą to decyzja, że chcę być obecna w swoim życiu, że pozwalam sobie czuć przyjemność, bliskość, wdzięczność. Dla wielu osób to duży krok – bo szczęście wymaga wzięcia odpowiedzialności za siebie, porzucenia znanych dramatów i uwierzenia, że można żyć inaczej. A to budzi opór, bo „znane cierpienie” bywa bardziej komfortowe niż „nieznane szczęście”.
Co można zrobić, by oswoić się ze szczęściem i przestać się go bać? Przede wszystkim warto zacząć od uważności – obserwować swoje reakcje na dobre chwile. Czy potrafisz je przyjąć bez poczucia winy? Czy pojawia się napięcie, gdy wszystko układa się dobrze? Czy masz tendencję do wywoływania problemów wtedy, gdy wszystko staje się zbyt spokojne? Te pytania pozwalają zauważyć mechanizmy, które wcześniej działały automatycznie.
Kolejnym krokiem jest praktyka wdzięczności – codzienne dostrzeganie i nazywanie tego, co dobre, co przynosi radość, spokój, satysfakcję. To nie tylko ćwiczenie dla umysłu, ale także sposób na przekonanie emocji, że szczęście jest możliwe i bezpieczne. Pomocne jest także przyglądanie się przekonaniom wyniesionym z dzieciństwa i kultury – i stopniowe budowanie własnych, wspierających przekonań, które mówią: „mam prawo być szczęśliwa”, „szczęście nie musi być okupione cierpieniem”, „radość nie odbiera głębi, ale ją pogłębia”.
Jeśli lęk przed szczęściem jest głęboki i powoduje wycofywanie się z relacji, marzeń, okazji – warto poszukać wsparcia terapeutycznego. Praca z psychologiem pozwala dotrzeć do źródeł tego lęku, zrozumieć, jak się kształtował, i nauczyć się życia, w którym szczęście nie jest powodem do wstydu ani zagrożeniem, ale czymś naturalnym, ludzkim i dostępnym tu i teraz.
Bo szczęście nie jest czymś, na co trzeba zasłużyć. Nie jest nagrodą za perfekcję ani dowodem, że wszystko masz pod kontrolą. Szczęście to stan otwartości, przyjęcia i zgody na to, co dobre. I każdy ma do niego prawo – nawet jeśli kiedyś nauczono Cię, że to luksus. Bo ono nie jest luksusem. Ono jest częścią życia, którą możesz wreszcie przyjąć bez lęku.