Stres towarzyszy nam każdego dnia – w pracy, w domu, w relacjach. Czasem jest chwilowy, innym razem przewlekły i wyniszczający. Rzadko jednak zdajemy sobie sprawę, jak bardzo wpływa nie tylko na nasze samopoczucie, ale i na wygląd skóry. Tymczasem ciało i umysł są nierozerwalnie połączone, a cera – jako nasza zewnętrzna warstwa – bardzo często jako pierwsza pokazuje, że wewnątrz dzieje się coś niepokojącego.
Pod wpływem stresu organizm zaczyna produkować kortyzol – hormon, który w krótkiej perspektywie pomaga nam przetrwać trudne sytuacje, ale w dłuższym czasie prowadzi do rozregulowania wielu procesów. Kortyzol wpływa m.in. na pracę gruczołów łojowych – skóra zaczyna produkować więcej sebum, pojawiają się niedoskonałości, zaskórniki, a w skrajnych przypadkach nawet trądzik hormonalny. Osoby, które zmagają się z trądzikiem dorosłych, często zauważają, że pogorszenie stanu cery następuje w okresach stresu, napięcia, braku snu.
Stres ma także wpływ na mikrokrążenie – zaburza dopływ krwi do skóry, przez co cera staje się szara, matowa, pozbawiona blasku. Brakuje jej tlenu i składników odżywczych. Do tego dochodzi napięcie mięśni twarzy – marszczenie czoła, zaciskanie szczęk, nieświadome podnoszenie brwi – wszystko to prowadzi do utrwalenia linii mimicznych i szybszego starzenia się skóry.
W przypadku skóry wrażliwej, stres działa jak zapalnik – nasila rumień, wywołuje swędzenie, pieczenie, a czasem nawet reakcje alergiczne. Może być też czynnikiem wyzwalającym zaostrzenia chorób przewlekłych, takich jak trądzik różowaty, atopowe zapalenie skóry czy łuszczyca. Skóra, która była spokojna, nagle staje się reaktywna, trudna do opanowania, a kosmetyki, które wcześniej działały, przestają przynosić ukojenie.
Dlatego dbanie o urodę to nie tylko kremy i maseczki. To także sen, relaks, oddech, dieta, ruch i balans emocjonalny. Kilka minut medytacji dziennie, spacer na świeżym powietrzu, świadome oddychanie – to wszystko działa na korzyść skóry. Czasem lepiej położyć się wcześniej spać niż nakładać kolejne warstwy serum. Bo skóra to lustro naszego stanu wewnętrznego – a zdrowie psychiczne odbija się na niej szybciej, niż myślisz.
Warto pamiętać, że piękno to nie tylko efekt zewnętrznej pielęgnacji. To rezultat troski o siebie w pełnym wymiarze – fizycznym, emocjonalnym i duchowym. Bo kiedy dusza odpoczywa, skóra promienieje. I to jest najpiękniejszy efekt, jakiego nie da się zamknąć w żadnym słoiczku.