Kompresor w klasycznych samochodach to temat, który od lat wzbudza emocje wśród miłośników motoryzacji. Przez dekady kompresor uchodził za synonim luksusu i sportowego ducha pojazdu, stanowiąc technologiczną alternatywę dla wolnossących silników i – od lat 80. – rosnącego w siłę turbo. Na czym polega sens wyposażenia klasyka w kompresor, kiedy warto się na to zdecydować, a kiedy lepiej pozostać przy fabrycznej konfiguracji? Ważnym aspektem jest oryginalność modelu – w autach kolekcjonerskich, zwłaszcza o historycznej wartości, każda ingerencja w oryginalny układ napędu może radykalnie obniżyć wartość rynkową i kolekcjonerską pojazdu. Jednak wiele klasyków, na przykład Mercedesy serii SL, Corvette C3 czy Mustang, już fabrycznie przewidywały wersje z mechanicznym doładowaniem, a zamontowanie kompresora zgodnego z epoką może podnieść walory użytkowe bez szwanku dla autentyczności. Z kolei w popularnych modelach youngtimerów, gdzie istotniejsza jest radość z jazdy niż wygrane na zlotach, dobrze dobrany kompresor ogromnie poprawia dynamikę, zapewnia nieporównywalnie lepszą elastyczność w niskim i średnim zakresie obrotów i nadaje autu charakterystyczny dźwięk. Warto pamiętać, że kompresor jest znacznie mniej czuły na zwłokę przy dodawaniu gazu niż turbo („lag”), co połączone z prostszą konstrukcją czyni go łatwiejszym w serwisowaniu w topornych konstrukcjach dawnych dekad. Jednak decydując się na dołożenie lub renowację kompresora, trzeba brać pod uwagę wytrzymałość silnika – jednostki projektowane jako wolnossące mogą nie sprostać wzrostowi ciśnienia i momentu, skutkując awarią tłoków, wałów czy panewek. Wadą kompresora są także większe straty mechaniczne (napęd pasowy, obciążenie silnika), co sprawia, że przy nieumiejętnym zestrojeniu układ zużywa więcej paliwa i może obniżyć kulturę pracy silnika. Podsumowując: kompresor w klasyku to inwestycja dla tych, którym zależy na dynamicznej, użytkowej eksploatacji, a nie na zdobywaniu konkursowych tytułów oryginalności. Kiedy warto? Gdy auto jest przystosowane konstrukcyjnie, a kierowcy zależy na autentycznym, oldschoolowym doładowaniu. Lepiej unikać tuningu kompresorem zabytków o unikalnych jednostkach i aut o niewielkiej wytrzymałości mechanicznej – to kompromis pomiędzy frajdą a szacunkiem dla historii.