Są samochody, które kupuje się z rozsądku. Są też takie, które bierze się sercem – bo od zawsze chciało się mieć V8 pod maską. W przypadku Tomka wybór był prosty. Od zawsze marzył o wolnossącym silniku Lexusa, a dokładnie o modelu RC-F. I gdy tylko nadarzyła się okazja, długo się nie wahał.
RC-F z 2016 roku to auto wyjątkowe z kilku powodów. Po pierwsze – 5-litrowy silnik V8 oznaczony kodem 2UR-GSE, czyli jednostka stworzona przy współpracy z Yamahą. Brzmi nietypowo? To właśnie Yamaha odpowiadała m.in. za głowice. W efekcie powstał wolnossący potwór o mocy 500 KM (zmiana układu wydechowego na American Racing Exhaust full), z kutym wałem, korbowodami i tytanowymi zaworami w serii. Całość spięta z tylnym napędem, zamknięta w masywnym nadwoziu o masie ponad 1,8 tony. Dla tego silnika przebieg 500 tys. km nie stanowi problemu.
Tomek nie zostawił Lexusa w fabrycznej specyfikacji. Auto zyskało gwintowane zawieszenie BC Racing, sportowy dolot K&N i pełny układ wydechowy American Racing. I to właśnie ten ostatni element robi największą robotę – RC-F po modyfikacji brzmi jak rasowe muscle car z Japonii. Na wolnych obrotach bulgocze głęboko i leniwie, a po przekroczeniu czterech tysięcy obrotów – zmienia się w prawdziwego potwora.
Z zewnątrz samochód został uzbrojony w pełen pakiet dokładek od Maxtona. To nadaje mu agresji i świetnie współgra z linią nadwozia. Z przebiegiem zaledwie trzydziestu dziewięciu tysięcy kilometrów, Lexus jest wciąż w znakomitej kondycji. Nie jeździ codziennie – to weekendowa zabawka, wyciągana z garażu tylko wtedy, gdy pogoda i nastrój pozwalają się nią cieszyć.
Dlaczego właśnie RC-F? Tomek podkreśla: „Ten samochód jest pancerny. Ma świetne chłodzenie, nie sposób go przegrzać, a do tego jest bardzo rzadki na naszych drogach. No i to brzmienie…” – i trudno się z nim nie zgodzić. RC-F to dziś jedno z ostatnich wolnossących V8, które można jeszcze kupić, użytkować i naprawdę poczuć każdą nutę mocy bez wspomagania się turbo.
Ten projekt nie powstał po to, żeby bić rekordy. To maszyna z duszą – stworzona do tego, by dawać radość z jazdy i przypominać, jak brzmi motoryzacja w swojej najlepszej formie.