Na przełomie lat 80. i 90. w Wielkiej Brytanii powróciło kilka legend motoryzacji, ale żadna z nich nie była tak bezkompromisowa i tak… nieprzewidywalna jak Lister Storm. Marka Lister, znana z wyścigów w latach 50., została wskrzeszona przez Laurence’a Pearce’a, który miał jeden cel – zbudować najbardziej brutalne GT na świecie, bez oglądania się na budżety i trendy. W 1993 roku zaprezentowano drogowy model Storm, a kilka lat później jego wyścigową wersję GT1 – gotową do walki z takimi potęgami jak McLaren F1 GTR, Porsche 911 GT1 czy Mercedes CLK GTR.
Storm od początku wyróżniał się jednym elementem: silnikiem. Pod maską znajdowało się gigantyczne V12 o pojemności 7 litrów, pochodzące z Jaguara XJR-9 – czyli zwycięzcy Le Mans z 1988 roku. To była jednostka, która już wcześniej dowiodła swojej skuteczności, ale w Stormie została przystosowana do nieco innych warunków – mniej aerodynamicznego nadwozia i bardziej klasycznej konstrukcji GT.
Moc sięgała ponad 600 koni mechanicznych, ale to nie liczby robiły największe wrażenie – to dźwięk i charakter. Lister Storm GT1 ryczał, warczał i szarpał, był dziki jak brytyjski ogier wypuszczony na tor we Francji. W porównaniu do dopracowanych jak skalpel Porsche czy McLarena, Storm wyglądał i brzmiał jak średniowieczny miecz w świecie chirurgicznych narzędzi.
Aerodynamika? Surowa, funkcjonalna, z dużym tylnym skrzydłem i szerokim przodem. Nadwozie – szersze niż większość GT tamtej ery, z charakterystyczną, kanciastą linią i krótkim tyłem. Z przodu Storm GT1 wyglądał groźnie, z ogromnymi reflektorami i szerokim wlotem powietrza, z tyłu – jak bestia gotowa do skoku.
Lister Storm GT1 zadebiutował w Le Mans w 1995 roku, ale jego kariera była długa i wyboista. W Le Mans startował jeszcze wielokrotnie – w 1996, 1997 i 1998 roku – niestety bez większych sukcesów. Najlepszym wynikiem było 19. miejsce w klasyfikacji generalnej w 1996 roku, co biorąc pod uwagę skalę projektu, było i tak imponujące. Ale to nie Le Mans uczyniło Storma legendą – to jego niezłomność, charakter i dźwięk.
W serii FIA GT Storm GTR (ulepszona wersja GT1) startował regularnie, często stawiając czoła lepiej finansowanym zespołom. W 2000 roku zespół Lister Storm Racing zdobył mistrzostwo FIA GT, pokonując nawet Ferrari i Porsche. To był triumf prywatnej pasji nad korporacyjnym podejściem. Zespół zbudował własne części, samodzielnie rozwijał aerodynamikę i walczył – do końca.
Estetycznie Lister Storm GT1 to auto z innej epoki. Nie próbował wyglądać jak bolid F1 z reflektorami – wyglądał jak stuningowany super GT z pubu w Yorkshire, gotowy pokazać wszystkim, gdzie pieprz rośnie. W malowaniach Newcastle United, później sponsorów typu Newcastle Brown Ale czy Lister Storm Racing, samochód był równie charakterystyczny, co jego brzmienie.
Dziś Lister Storm GT1 to kultowy samochód wyścigowy – nie przez sukcesy w Le Mans, ale przez to, że był inny, odważny i prawdziwie brytyjski. To maszyna, która pokazała, że w świecie wielkich pieniędzy i korporacyjnych zespołów, nadal można coś osiągnąć dzięki determinacji, odwadze i ryczącemu V12 z Jaguara.