Marcel Tiemann był jednym z tych kierowców, którzy z pozoru nie rzucają się w oczy, ale gdy tylko zasiadali za kierownicą, potrafili zdominować każde zawody, niezależnie od pogody, klasy czy toru. Jego historia to wzlot pełen sukcesów i brutalne zderzenie z rzeczywistością, które przerwało karierę będącą u szczytu. Dla fanów Nürburgringu jego nazwisko brzmi niczym zaklęcie – to on wygrał wyścig czterdziestu ośmiu godzin aż pięć razy, stając się królem Zielonego Piekła.
Urodzony w Hamburgu w połowie lat siedemdziesiątych, od najmłodszych lat interesował się motorsportem, w czym nie bez znaczenia była rodzinna tradycja. Jego ojciec, Hans Tiemann, także był kierowcą wyścigowym, co sprawiło, że Marcel niemal naturalnie wszedł w świat torów i rywalizacji. Zaczynał w kartingu, by szybko przejść do formuł juniorskich, a potem do serii niemieckiej Formuły Trzy, gdzie zyskał reputację szybkiego, ale rozważnego zawodnika.
Przełomowym momentem okazało się jego przejście do wyścigów samochodów turystycznych i GT. Tam właśnie jego talent rozbłysł pełnią. Szybko stał się jednym z najważniejszych kierowców zespołu Manthey Racing, który dominował w wyścigach długodystansowych na Nürburgringu. Tiemann miał nie tylko tempo, ale również wyjątkowe wyczucie samochodu i umiejętność jazdy w najtrudniejszych warunkach. Potrafił prowadzić samochód wyścigowy przez wiele godzin w deszczu, we mgle, z pełnym zaufaniem do swojej intuicji i maszyn, które doskonale znał.
W ciągu kilku lat odniósł pięć zwycięstw w prestiżowym wyścigu dwudziestu czterech godzin Nürburgring, co uczyniło go rekordzistą i ikoną toru. Stał się twarzą sukcesów Porsche, brał udział w wyścigach FIA GT oraz American Le Mans Series, gdzie również osiągał świetne wyniki.
Jednak jego kariera została brutalnie przerwana w roku dwa tysiące dziesiątym, kiedy podczas wyścigu na torze Imola doszło do dramatycznego wypadku. Jego Mercedes SLS AMG uderzył z ogromną prędkością w bandę, a obrażenia były tak poważne, że Tiemann cudem przeżył. Przeszedł długą rehabilitację, ale nigdy nie powrócił już na tor jako zawodowy kierowca.
Mimo tego, jego legenda nie zgasła. W środowisku wyścigowym do dziś mówi się o nim z szacunkiem i sympatią. Po wypadku Tiemann zajął się promocją bezpieczeństwa w motorsporcie, a jego historia stała się symbolem nie tylko sukcesu, ale i kruchości kariery wyścigowej.
Dla fanów Nürburgringu Marcel Tiemann pozostaje legendą – człowiekiem, który znał każdy zakręt, każdą pułapkę i każdy sposób na to, by zwyciężać tam, gdzie przegrywało tylu innych.