Max Power – brytyjska ikona tuningowej rewolucji lat 90.

W latach dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych jedno czasopismo z Wielkiej Brytanii potrafiło rozpalać wyobraźnię młodych fanów motoryzacji na całym świecie. Tym tytułem był Max Power – magazyn, który nie tylko dokumentował scenę tuningu, ale stał się jej symbolem i motorem napędowym całej subkultury. Z odważnym stylem, kontrowersyjnym humorem i niepowtarzalnym klimatem, Max Power stworzył świat, w którym liczyła się ekspresja, przesada i osobowość zaklęta w metalu, plastiku i lakierze kameleon.

Magazyn wystartował w 1993 roku i niemal natychmiast zdefiniował nowy styl – nie tyle klasyczny tuning w niemieckim czy japońskim stylu, ile czysto brytyjską, czasem wręcz punkową wersję customizacji. To tutaj na pierwszych stronach lądowały hatchbacki z gigantycznymi zestawami audio, spoilerami wyższych niż dach auta, wnętrzami pokrytymi futrem, ekranami CRT zamontowanymi w bagażniku, a wszystko to często okraszone jaskrawą grafiką i ekstremalną stylizacją.

Max Power nie próbował być poważny. Był głośny, krzykliwy i bezkompromisowo młodzieżowy. Na jego łamach prezentowano najbardziej zwariowane projekty – od Peugeota 106 z silnikiem turbo i karoserią w stylu showcar, przez ekstremalnie zmodyfikowane Fordy Fiesty i Corsy, aż po samochody importowane z Japonii, które dopiero zdobywały wówczas popularność na Wyspach. Do tego dochodziły relacje z imprez tuningowych, które Max Power często współorganizował – a były to wydarzenia przypominające bardziej festiwale młodzieżowe niż klasyczne zloty samochodowe.

Nieodłącznym elementem pisma była również warstwa lifestylowa – dziewczyny w stylu pin-up, relacje z imprez, gadżety, humorystyczne teksty i specyficzny język, który idealnie trafiał do młodego odbiorcy. Magazyn budował społeczność nie tylko wokół aut, ale wokół całego stylu życia – dla wielu czytelników był czymś więcej niż tylko źródłem wiedzy o tuningu. Był głosem pokolenia, które chciało się wyróżniać.

Oczywiście Max Power nie był wolny od kontrowersji. Zarzucano mu kicz, seksizm, przesadę i brak powagi. Ale właśnie ta bezczelność, luz i totalna niezależność stanowiły o jego sile. To pismo nigdy nie próbowało przypodobać się elitom motoryzacyjnym. Zamiast tego pokazywało, że każdy może zbudować swoje własne auto marzeń – niezależnie od budżetu, doświadczenia czy gustu.

Magazyn odniósł ogromny sukces komercyjny, osiągając w szczytowym okresie nawet 250 tysięcy sprzedanych egzemplarzy miesięcznie. Pojawiły się także dodatki specjalne, filmy DVD, a nawet własne wydarzenia tuningowe sygnowane logo Max Power Live, które przyciągały dziesiątki tysięcy osób do hal wystawienniczych w Birmingham i Manchesterze.

W drugiej połowie lat 2000. zainteresowanie sceną typu „showcar” zaczęło spadać. Rynek ewoluował w stronę bardziej stonowanego tuningu typu OEM+, driftu i stylu JDM. Dodatkowo presja społeczna i zmiany w podejściu do prezentowania treści obyczajowych sprawiły, że Max Power zaczął tracić swój impet. Ostatecznie magazyn został zamknięty w 2011 roku, kończąc pewną epokę.

Dziś Max Power żyje w pamięci jako zjawisko kulturowe – pismo, które zdefiniowało tuning końcówki XX wieku w Wielkiej Brytanii i wpłynęło na tysiące młodych ludzi na całym świecie. Dla wielu był to pierwszy kontakt z tuningiem, inspiracja do własnych przeróbek i początek długiej, pełnej pasji przygody z modyfikowaniem samochodów. Pomimo że dziś scena wygląda zupełnie inaczej, duch Max Power wciąż unosi się nad najodważniejszymi projektami – tam, gdzie forma bywa ważniejsza niż treść, a auto mówi więcej o właścicielu niż jego ubranie.