Mazda 323 GT-R to jeden z tych samochodów, o których wiedzą głównie wtajemniczeni. Na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejny kompakt z lat dziewięćdziesiątych – zgrabne, ale nieco anonimowe nadwozie typu hatchback, bez zbędnych udziwnień. Jednak pod tą niepozorną skorupą kryje się prawdziwa rajdowa maszyna, stworzona z myślą o homologacji do Grupy A w Rajdowych Mistrzostwach Świata. To auto, które powstało nie po to, by błyszczeć na pokazach, ale po to, by zdobywać sekundy na trasie.
323 GT-R zadebiutowała w 1992 roku jako najbardziej radykalna wersja modelu 323 z serii BG. Już wcześniejsze GT i GTX były mocnymi, sportowymi wariantami, ale GT-R wynosiła ten koncept na zupełnie inny poziom. Serce auta stanowił czterocylindrowy silnik o pojemności 1.8 litra z oznaczeniem BPD, wyposażony w turbosprężarkę i intercooler. W wersji GT-R jednostka ta generowała 210 koni mechanicznych i około 280 Nm momentu obrotowego – a wszystko trafiało na wszystkie cztery koła za pośrednictwem stałego napędu AWD z centralnym mechanizmem różnicowym i mechaniczną szperą z tyłu.
Auto przyspieszało do setki w mniej niż siedem sekund, ale jego prawdziwa siła tkwiła w prowadzeniu. Zawieszenie było sztywne i bezkompromisowe, kierownica przekazywała dużo informacji, a układ napędu na cztery koła zapewniał niesamowitą trakcję – szczególnie na luźnych nawierzchniach. GT-R była zbudowana z myślą o rajdowych oesach, nie o codziennym komforcie. I to czuć. Auto było głośne, surowe, wymagało od kierowcy zaangażowania – ale też potrafiło dać niezrównaną radość z jazdy.
Wizualnie 323 GT-R wyróżniała się delikatnie, ale celnie. Szersze błotniki, duży tylny spoiler, specjalne felgi, agresywny zderzak przedni i charakterystyczny wlot powietrza na masce zdradzały sportowe ambicje. W środku dominowała prostota – sportowe fotele, czerwone przeszycia, zegary z logo GT-R. Nie było miejsca na zbędne ozdobniki, bo wszystko miało tu jeden cel: skuteczność.
Mazda planowała wykorzystać 323 GT-R w rajdach WRC, ale projekt nie odniósł spektakularnych sukcesów – częściowo przez brak odpowiedniego wsparcia fabrycznego, a częściowo przez silną konkurencję ze strony Lancii, Toyoty czy Subaru. Niemniej auto zyskało uznanie wśród prywatnych zespołów i do dziś jest cenione za swoje możliwości, trwałość i potencjał modyfikacyjny.
Wyprodukowano zaledwie około 2500 egzemplarzy GT-R, co czyni ten model niezwykle rzadkim i poszukiwanym na rynku youngtimerów. Egzemplarze w oryginalnym stanie, szczególnie te niepoddane modyfikacjom, są dziś łakomym kąskiem dla kolekcjonerów. To samochód, który nie był stworzony do pozowania pod galerią handlową, ale do tego, by brudzić się błotem, ciskać kamienie spod kół i pokonywać kolejne zakręty w pełnym poślizgu.
Mazda 323 GT-R to bezkompromisowy kawał rajdowej inżynierii zamknięty w skromnym nadwoziu kompaktu. To jeden z tych samochodów, które udowadniają, że nie trzeba wielkich skrzydeł i ogromnej mocy, by dostarczać prawdziwych emocji. Wystarczy precyzja, równowaga i silnik, który wie, co to znaczy prawdziwy charakter.