Mazda 6 MPS, znana również na niektórych rynkach jako MazdaSpeed6, to jeden z tych samochodów, które nie rzucają się w oczy, ale pod spokojną, elegancką sylwetką skrywają naprawdę solidny zestaw mechanicznych niespodzianek. W czasach, gdy rynek sportowych sedanów był zdominowany przez niemieckie marki i agresywnie wyglądające konstrukcje, Mazda zrobiła coś zgoła innego – stworzyła utajnionego wojownika, który wyglądał jak zwykła „szóstka”, ale jeździł jak konkurent Subaru WRX STI i Lancera EVO.
Auto zadebiutowało w 2005 roku i od razu pokazało, że Mazda potrafi zbudować coś, co łączy komfort sedana klasy średniej z osiągami rasowego sportowca. Pod maską znalazł się dwulitrowy, turbodoładowany silnik benzynowy MZR DISI Turbo, który generował 260 koni mechanicznych i aż 380 Nm momentu obrotowego – wszystko to trafiało na drogę za pośrednictwem stałego napędu na cztery koła z aktywnym rozdziałem momentu obrotowego, co było absolutną nowością w historii marki.
Zastosowany układ AWD był wyjątkowy – oparty o sprzęgło wielopłytkowe, potrafił w normalnych warunkach przekazywać do 100% mocy na przednią oś, ale w razie potrzeby błyskawicznie rozdzielał napęd w proporcji 50:50, zapewniając trakcję w każdych warunkach. Dzięki temu 6 MPS nie tylko szybko startowała (0–100 km/h w około 6 sekund), ale też świetnie radziła sobie w zakrętach, na śliskiej nawierzchni czy zimą – co czyniło ją doskonałym, całorocznym daily dla entuzjastów.
Silnik MZR był konstrukcją nowoczesną jak na swoje czasy – z bezpośrednim wtryskiem, intercoolerem, mocną turbiną i potencjałem do modyfikacji. Choć seryjnie ograniczony przez japońskie normy, bez większego problemu osiągał ponad 300 koni mechanicznych po podstawowych zmianach. To wszystko połączone było z sześciobiegową manualną skrzynią biegów, co w tamtym czasie było rzadkością w autach tej klasy.
Wizualnie Mazda 6 MPS była bardzo dyskretna. Szersze błotniki, nieco bardziej masywny zderzak, delikatny spoiler na klapie i dwie końcówki wydechu – to właściwie wszystko, co zdradzało jej sportowe ambicje. Brak przesadnych przetłoczeń i krzykliwych dodatków sprawiał, że wielu kierowców po prostu nie wiedziało, z kim ma do czynienia, gdy stawali z nią na światłach. I właśnie dlatego 6 MPS zyskała miano jednego z najlepszych sleeperów dekady.
Wnętrze również było stonowane, ale bardzo dobrze wykonane. Sportowe fotele ze skórzaną tapicerką i czerwonymi przeszyciami, aluminiowe detale, klasyczna trójramienna kierownica i komplet wskaźników z centralnie umieszczonym obrotomierzem – wszystko to tworzyło atmosferę sportowego sedana, ale bez przesady. Samochód był też bogato wyposażony – klimatyzacja, tempomat, system audio Bose, elektryczne szyby i lusterka, a do tego pełna funkcjonalność auta rodzinnego z dużym bagażnikiem i miejscem na tylnej kanapie.
Mazda 6 MPS była produkowana do 2007 roku i choć nie sprzedała się w ogromnych ilościach, zyskała status kultowego auta dla wtajemniczonych. Na tle konkurencji była tańsza, bardziej dyskretna, a przy tym niesamowicie skuteczna. Z jednej strony mogła spokojnie przewieźć rodzinę na wakacje, z drugiej – zawstydzić niejeden sportowy samochód na zakrętach czy prostych odcinkach.
Dziś Mazda 6 MPS to coraz rzadszy widok na drogach – a egzemplarze w dobrym stanie stają się pożądanym rarytasem wśród fanów sleeperów, turbo i napędu AWD. To samochód, który miał wszystko: moc, styl, inżynierską finezję i klasę. Bez krzyku, bez kompromisów, bez sztucznego marketingu. Po prostu – czysty, mechaniczny sens.