Gdy w połowie lat 80. BMW zaprezentowało model M3 E30, świat sportowych sedanów został zrewolucjonizowany. Ale Mercedes-Benz nie zamierzał stać z boku. Postanowił rzucić rękawicę i udowodnić, że w Stuttgarcie również potrafią zbudować małe auto z ogromnym charakterem i jeszcze większym potencjałem sportowym. Tak właśnie powstał Mercedes 190E 2.3-16 i później 2.5-16 Cosworth – elegancki, czterodrzwiowy sedan, który miał rywalizować na torach i rajdach z najlepszymi, a przy okazji wyznaczyć nowe standardy precyzji i wyrafinowania w klasie kompaktowych sportowych limuzyn.
Bazą był oczywiście znany i ceniony model W201, potocznie nazywany „baby-Benz”. Auto o klasycznej, surowej linii, świetnie zabezpieczone przed korozją i legendarne już pod względem trwałości. Ale to, co wyróżniało wersje Coswortha, to zupełnie nowe serce i charakter. Brytyjska firma Cosworth, znana z sukcesów w Formule 1 i rajdach, została zaproszona do stworzenia głowicy dla czterocylindrowego silnika M102, co zaowocowało powstaniem jednostki 2.3-16 – z czterema zaworami na cylinder, systemem podwójnego wałka rozrządu i bardzo wyścigowym charakterem.
Mercedes 190E 2.3-16 zadebiutował w 1983 roku. Oferował 185 KM (w wersji europejskiej) i rozpędzał się do 100 km/h w ok. 7,5 sekundy – ale to nie suche dane robiły największe wrażenie. Liczyło się, jak ten samochód się prowadził. Sztywne zawieszenie, obniżony środek ciężkości, doskonały balans i manulna skrzynia Getrag z układem dog-leg (pierwszy bieg w lewo i w dół) sprawiały, że 190E nie tylko jeździł jak auto sportowe – on myślał jak kierowca.
W 1988 roku na rynek trafiła ulepszona wersja 2.5-16, z większym, jeszcze lepiej oddychającym silnikiem o pojemności 2.5 litra. W wersji Evo I osiągał 195 KM, a w legendarnej Evo II – aż 235 KM, co w połączeniu z szerokim body kitem, ogromnym tylnym skrzydłem i 17-calowymi felgami BBS tworzyło jedno z najbardziej radykalnych aut tamtych czasów dopuszczonych do ruchu drogowego.
Ale zanim przyszły wersje Evo, Mercedes 190E Cosworth zdążył przejść do historii motorsportu. Już w 1984 roku, na torze Nürburgring, odbył się pokazowy wyścig z udziałem legend Formuły 1 – w tym Ayrtona Senny, który w swoim debiucie za kierownicą 190E 2.3-16 pokonał m.in. Niki Laudę, Alaina Prosta i Keke Rosberga. To był moment, w którym wszyscy zrozumieli, że Mercedes stworzył coś poważnego – nie tylko do jazdy po bulwarze.
Wersje Cosworth wyróżniały się wizualnie, choć z typowym dla Mercedesa umiarem – niższe zawieszenie, dokładki zderzaków, spoiler, specjalne felgi i oznaczenia „16V” zdradzały potencjał, ale nie rzucały się w oczy jak M3 z ogromnymi nadkolami. Wnętrze również było bardziej sportowe – kubełkowe fotele, skórzana tapicerka, czarna podsufitka, charakterystyczne zegary z rozszerzoną skalą. Do tego manualna skrzynia, twarde zawieszenie i świadomość, że jedziesz autem, które powstało nie z potrzeby rynku, ale z potrzeby dominacji na torze.
Dziś Mercedes 190E 2.3/2.5 Cosworth to pełnoprawny klasyk motorsportu. Jego wartość rośnie, zwłaszcza w wersjach Evolution, które osiągają już ceny kolekcjonerskie. Ale nawet „bazowe” 2.3-16 to samochód z duszą – surowy, mechaniczny, bezpośredni. Dla wielu to ostatni prawdziwy sportowy Mercedes w czystej formie, z czasów zanim elektronika zaczęła rządzić wszystkim.
To była odpowiedź na M3 – ale w stylu Mercedesa. Mniej efektowna, bardziej wyrafinowana, zbudowana jak czołg i piekielnie skuteczna. I choć nigdy nie zdobyła takiego samego rozgłosu jak bawarska konkurencja, zostawiła po sobie legendę auta, które nie musi udowadniać, że potrafi – bo robi to w każdym zakręcie.