Mercedes-Benz W201, znany również jako Baby-Benz, to model, który zapisał się w historii motoryzacji jako jeden z najbardziej charakterystycznych sedanów lat 80-tych. Wersja z 1989 roku, którą posiada Mikołaj, ma jednak wyjątkową historię. Samochód został sprowadzony do Polski w 2006 roku przez przyjaciela rodziny i trafił do jego dziadka, dla którego był spełnieniem marzeń. Przez lata pełnił rolę auta codziennego użytku, aż do 2018 roku. Niestety, dziadek zmarł podczas jazdy, a auto przez kilka lat stało nieużywane, budząc emocjonalne wspomnienia. Kiedy pojawiła się możliwość jego sprzedaży lub złomowania, Mikołaj postanowił, że nie pozwoli na to i podjął decyzję o jego modyfikacji.
Inspiracją dla projektu nie były konkretne pojazdy, a własne pomysły, które Mikołaj opracowywał wspólnie ze swoim starszym kolegą Cysiem. Celem było stworzenie schludnego, niskiego i efektownego samochodu w stylu stance. Prace nad autem rozpoczęły się od modyfikacji zawieszenia. Zamontowane zostały amortyzatory sportowe o krótszym skoku, a sprężyny całkowicie usunięto, dzięki czemu samochód osiadł na samych poliuretanowych odbojach. Dodatkowo zamontowano camber plates, co pozwoliło na zwiększenie pochylenia kół i uzyskanie lepszego spasowania.
Karoseria zachowała swój oryginalny wygląd, a jedyną zmianą wizualną były nowe felgi. Początkowo wybór padł na japońskie Rays Payton Place Knight Duke w rozmiarze 18 cali i szerokości 8J. Po półtora roku zapadła decyzja o zmianie na RH ZW1 w rozmiarze 17 cali, z przodu 8,5J, a z tyłu 10J. Tylny zestaw udało się dopasować dosłownie na milimetry, co dało idealny tucked fitment. Wnętrze auta również przeszło kilka zmian – wprowadzono drewnianą kierownicę Ride, roletę PDKlassiks oraz klasyczny dla tego modelu element – figurkę pieska z kiwającą głową.
Pod maską nadal znajduje się oryginalny silnik OM 601, czyli dwulitrowy wolnossący diesel, który współpracuje z czterobiegową automatyczną skrzynią biegów. Pomimo wieku i liczby przejechanych kilometrów, jednostka działa bez zarzutów, co sprawia, że właściciel nie planuje jej wymiany.
Auto pokonało już około 25 000 kilometrów po zakończeniu modyfikacji zawieszenia. Prowadzi się bardzo dobrze, choć sztywność zawieszenia sprawia, że każda nierówność drogi jest wyczuwalna. Dla osób, które cenią sobie komfort, może to być spory minus, ale dla pasjonatów stance to cecha dodająca charakteru. Samochód nie jest używany na co dzień – wyjeżdża jedynie w sezonie letnim na zloty i wydarzenia motoryzacyjne, do których zawsze dociera o własnych siłach.
Podczas budowy projektu Mikołaj nie napotkał większych trudności. Części były stosunkowo łatwo dostępne, koszty nie były nadmiernie wysokie, a cały montaż przebiegał sprawnie. Mimo że auto jest już niemal kompletne, projekt nie jest jeszcze w pełni ukończony. Planem na najbliższy czas jest zdobycie białych lamp, które są niezwykle trudne do znalezienia. Poza tym przyszłość projektu pozostaje otwarta na dalsze modyfikacje.
Mikołaj uważa, że budowa takiego samochodu wymaga czasu, cierpliwości i poświęcenia. Długie godziny spędzone w garażu są częścią tej pasji, podobnie jak zdobywanie wiedzy i konsultowanie się z doświadczonymi osobami. Dla każdego, kto myśli o podobnym projekcie, kluczowe jest nie tylko planowanie, ale i otwartość na naukę oraz eksperymentowanie. Jak sam podkreśla, niemal wszystkie prace wykonał samodzielnie z pomocą znajomych, co tylko dodaje wartości całemu projektowi.