Krzysztof od zawsze miał serce po stronie czterech pierścieni i to właśnie z Audi był związany od początku swojej motoryzacyjnej przygody. Jednak los napisał inny scenariusz. Kiedy pojawiła się potrzeba szybkiego zakupu auta — tuż przed świętami, po wypadku poprzedniego samochodu — los podsunął Mercedesa. I choć z początku miało to być tylko auto „na chwilę”, do codziennego przemieszczania się, szybko przerodziło się w coś więcej. Wybór padł na Mercedesa-Benz C300 Coupe z 2017 roku, który w momencie zakupu był całkowicie seryjnym egzemplarzem w pakiecie AMG.
Planów modyfikacyjnych początkowo nie było, ale… jak to często bywa, apetyt rośnie w miarę jeżdżenia. Inspiracją okazał się C63 AMG z pakietem Brabus i to właśnie na tym wzorze Krzysztof zaczął budować swój projekt. Cel był prosty i klarowny — stworzyć auto, które będzie się wyróżniać z tłumu, ale nie stanie się jedynie show carem odpalanym raz do roku. To miało być auto do codziennego użytku, praktyczne, dopracowane, ale z pazurem i sportowym charakterem.
Pod maską pozostał czterocylindrowy, dwulitrowy silnik turbo o mocy 245 KM, ale nie obyło się bez ingerencji. Zamontowano downpipe, usunięto tłumik środkowy, a tylne końcowe zostały zastąpione sportowymi tłumikami. Całość spięta nowym oprogramowaniem z charakterystycznymi popsami, które dodają nieco ognia do codziennej jazdy. Aktualnie silnik generuje około 260 KM i 450 Nm, choć potencjał jest większy, ograniczany przez seryjną turbinę. Napęd i skrzynia pozostały fabryczne, co nie przeszkadza w pełnym wykorzystaniu mocy w codziennych warunkach.
Wizualnie auto przeszło szereg zabiegów, które w połączeniu tworzą spójny, elegancki, ale i agresywny obraz. Z przodu zagościł grill Panamericana w czarnym połysku, splitter w stylu Brabusa oraz pomalowane na wysoki połysk kratki zderzaka, które w fabryce były matowe. Dach został oklejony czarną folią, by stworzyć jednolitą linię z panoramiczną szybą. Do tego boczne listwy progowe i tylna lotka w stylu Brabusa, dyfuzor z nowymi końcówkami wydechu, również z katalogu Brabusa. Oświetlenie również zostało lekko zmodyfikowane — przednie reflektory i tylne światła zabezpieczono folią PPF, a w tylnym dyfuzorze zamontowano światło F1 pełniące funkcję trzeciego światła stopu.
Jednym z mocniejszych punktów auta są felgi Z-Performance ZP.09 w rozmiarze 20x10j na każdej osi, obute w opony Hankook Ventus S1 Evo3 245/30/20. To właśnie one nadają bryle Mercedesa niepowtarzalnej postury i szerokiej, muskularnej sylwetki. Jak sam Krzysztof mówi — z tego co wie, to jedyna C-klasa (poza C63 AMG) na takim setupie. Dopełnieniem całości jest zawieszenie BC Racing z regulacją twardości i dobijania, które pozwala na idealne ustawienie auta zarówno wizualnie, jak i pod kątem prowadzenia.
We wnętrzu zachowano seryjny sportowy styl – fotele w skórze i alkantarze, czarna podsufitka, klasyka klasy premium, która nie potrzebowała wielu zmian. Technicznie najważniejszą modyfikacją było wgranie nowej mapy ECU, która poprawiła reakcję silnika i wprowadziła charakterystyczne efekty dźwiękowe.
Codzienna eksploatacja? Auto jeździ wszędzie — od zlotów po wakacyjne wyjazdy. Komfort trochę ucierpiał — wiadomo, duże koło, naciąg, gwint — ale dla Krzysztofa wizualny efekt jest wart każdej kompromisowej chwili za kierownicą. Jak sam mówi, „takie auta powinny wyjeżdżać z fabryki” – i trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na efekt końcowy.
Projekt jeszcze się nie zakończył. Część modyfikacji wejdzie w życie w tym sezonie, ale finał planowany jest na przyszły rok. Jakie dokładnie zmiany? Tego Krzysztof jeszcze nie zdradza, ale zaprasza do śledzenia jego profilu na Instagramie fckinlowbenz, gdzie krok po kroku dokumentuje rozwój swojego projektu.
Na koniec, dla wszystkich tych, którzy dopiero zaczynają tuningową przygodę, Krzysztof ma prostą, ale trafną radę — jeśli masz czas, budżet i chęci, rób to po swojemu. Nie oglądaj się na innych, bo to twój projekt, twoja wizja i to tobie ma się podobać.