Michael Krumm to przykład kierowcy, który wyruszył z Niemiec, ale swoją największą chwałę zdobył w Japonii, gdzie jego nazwisko do dziś budzi uznanie. Zaczynał jak wielu – od kartingu, przez europejskie formuły, aż po próbę przebicia się na najwyższy szczebel motorsportu. Jednak to nie w Europie, a w Kraju Kwitnącej Wiśni jego kariera rozwinęła się na skalę, która przyniosła mu tytuły i status legendy.
Krumm trafił do Japonii w latach dziewięćdziesiątych i bardzo szybko zaadaptował się do tamtejszej kultury wyścigowej. W Super GT, wówczas jeszcze znanej jako JGTC, z miejsca stał się jednym z faworytów. Jego styl był typowo niemiecki – analityczny, metodyczny i oparty na precyzji. Ale z czasem Krumm rozwinął także niezwykłą intuicję, którą cechowali się najlepsi japońscy zawodnicy. Stał się fuzją dwóch światów – niemieckiej solidności i japońskiej płynności jazdy.
Współpraca z Nissanem stała się fundamentem jego kariery. Przez lata reprezentował barwy tej marki w różnych kategoriach – od Super GT, przez Formułę Nippon, aż po wyścigi długodystansowe, w tym Le Mans i mistrzostwa świata samochodów sportowych. Był nie tylko zawodnikiem fabrycznym, ale także członkiem rozwoju technologii, testerem i rzecznikiem marki. Wielokrotnie pełnił także rolę ambasadora japońskiego motorsportu na świecie.
Choć Krumm przez długi czas dzielił życie między Niemcy a Japonię, to właśnie w Azji zyskał status gwiazdy. Często pojawiał się w mediach, promując nie tylko wyścigi, ale także kulturę sportu motorowego. Po zakończeniu kariery aktywnego kierowcy, nadal działał jako doradca, komentator i mentor dla młodszych zawodników. Dla wielu pozostaje uosobieniem profesjonalizmu – kimś, kto potrafił odnaleźć swoje miejsce na drugim końcu świata i zbudować tam coś trwałego, z szacunkiem, pokorą i niezachwianym zaangażowaniem.