Michele Alboreto to nazwisko, które dla włoskich fanów Formuły Jeden ma szczególne znaczenie. Był ostatnim Włochem, który realnie walczył o mistrzostwo świata za kierownicą Ferrari, i jednocześnie jednym z tych kierowców, których elegancja, styl i profesjonalizm budowały obraz wyścigów w latach osiemdziesiątych. Urodzony w Mediolanie na początku lat pięćdziesiątych, Alboreto rozpoczął swoją karierę w wyścigach jednomiejscowych i już w młodym wieku dał się poznać jako kierowca o nieprzeciętnym wyczuciu i niezwykle dojrzałym podejściu.
W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym trzecim roku zadebiutował w Formule Jeden w barwach zespołu Tyrrell, gdzie z miejsca pokazał się z dobrej strony. Jego pierwsze zwycięstwo przyszło niecały rok później na torze w Detroit. To właśnie tam jego talent dostrzegli ludzie z Maranello, co zaowocowało zaproszeniem do zespołu Ferrari. Dla Alboreto, który od zawsze marzył o jeździe w czerwonym bolidzie, było to spełnienie największego z dziecięcych snów.
Sezon tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty piąty miał być jego rokiem. Po serii mocnych występów i zwycięstwach, przez dużą część sezonu prowadził w klasyfikacji generalnej. Niestety, awarie techniczne i pechowe zdarzenia odebrały mu szansę na tytuł. Pomimo tego, jego postawa i klasa sprawiły, że zyskał ogromny szacunek w całym środowisku. Był lojalny wobec zespołu, oddany sprawie i nigdy nie szukał winy poza sobą.
Po odejściu z Ferrari kontynuował karierę w innych zespołach, między innymi Footwork i Minardi, ale nigdy już nie powrócił na szczyt. Z czasem przeniósł się do wyścigów długodystansowych i samochodów sportowych. Tam odniósł wiele sukcesów, w tym zwycięstwo w słynnym wyścigu dwudziestu czterech godzin Le Mans w barwach Audi, gdzie jego doświadczenie i opanowanie były bezcenne.
Michele Alboreto zginął tragicznie podczas testów w Niemczech w roku dwa tysiące pierwszym. Jego odejście było ciosem dla całej społeczności wyścigowej, ale pamięć o nim pozostała żywa. Był kierowcą z klasą, z sercem i z umiejętnościami, które pozwoliły mu być twarzą włoskich nadziei w Formule Jeden. Do dziś pozostaje symbolem pasji i godności, którą wnosił na każdy tor, na którym się pojawiał.