Michele Alboreto był kierowcą, który niósł na swoich barkach marzenia milionów włoskich fanów. Urodzony w Mediolanie w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, od dzieciństwa marzył o karierze w Formule Jeden. Nie miał bogatych sponsorów ani wsparcia wielkich rodzin motoryzacyjnych – miał natomiast niezłomną wolę, pracowitość i nieprzeciętny talent.
Swoją karierę rozpoczął od wyścigów Formuły Trzy i Formuły Dwa, gdzie bardzo szybko zaczął odnosić sukcesy. W Formule Jeden zadebiutował w barwach zespołu Tyrrell i od razu zwrócił na siebie uwagę równą mieszanką determinacji i wyczucia maszyny. W zespole tym odniósł swoje pierwsze zwycięstwo, które otworzyło mu drzwi do marzeń – kontraktu z Ferrari.
Dla Alboreto noszenie czerwonego kombinezonu z logiem zespołu z Maranello było spełnieniem dziecięcych snów. W połowie lat osiemdziesiątych stał się głównym kierowcą zespołu i realnym kandydatem do tytułu mistrza świata. Sezon, w którym rywalizował z Alainem Prostem, był dla niego najbardziej emocjonującym i zarazem najbardziej bolesnym. Przez większą część roku prowadził w klasyfikacji generalnej, ale awarie techniczne i pech sprawiły, że musiał zadowolić się drugim miejscem. Mimo to jego popularność wśród tifosi była ogromna – widziano w nim nie tylko kierowcę, ale bohatera narodowego.
Po odejściu z Ferrari nie zrezygnował z wyścigów. Startował w mniejszych zespołach, gdzie rzadko miał konkurencyjne maszyny, ale nigdy nie tracił ducha walki. Później skupił się na wyścigach długodystansowych, odnosząc sukcesy w Le Mans i w serii American Le Mans, gdzie nadal prezentował niesamowitą formę i doświadczenie.
Tragicznie zginął na torze Lausitzring podczas testów prototypu sportowego. Jego śmierć była szokiem nie tylko dla Włoch, ale i całej społeczności wyścigowej. Zostawił po sobie obraz kierowcy z sercem, który nie bał się marzyć, który reprezentował swój kraj z dumą i który do końca pozostał wierny swojej pasji.
Michele Alboreto nie był tylko kolejnym zawodnikiem w tabeli wyników – był inspiracją. Jego życie pokazało, że nawet w świecie zdominowanym przez pieniądze i technologię wciąż jest miejsce dla romantyzmu, lojalności i marzeń.
