Mini Truckin’ – magazyn niskich aut z wielką duszą

W oceanie amerykańskich magazynów tuningowych, które opowiadały o potędze muscle carów i wysoko zawieszonych trucków, istniał tytuł zupełnie inny – odważny, buntowniczy, kolorowy i absolutnie kultowy w swojej niszy. Mini Truckin’ Magazine był głosem subkultury, która od lat 80. aż po drugą dekadę XXI wieku zrewolucjonizowała sposób myślenia o pick-upach, zrzucając je z fabrycznej wysokości zawieszenia i wynosząc niskość do rangi sztuki.

Założony w 1988 roku jako siostrzany tytuł do „Truckin’ Magazine”, Mini Truckin’ szybko stał się czymś znacznie więcej niż tylko magazynem o mniejszych pick-upach. To była platforma kulturowa – styl życia na czterech kołach, oparty na indywidualności, customowych rozwiązaniach, totalnej wolności twórczej i wyjątkowym klimacie amerykańskiego Zachodu. Mazda B2200, Toyota Tacoma, Nissan Hardbody, Chevy S-10, Isuzu Pup – te skromne auta, zbudowane pierwotnie do pracy, w rękach tunerów stawały się prawdziwymi rolling sculptures.

Magazyn koncentrował się na radykalnie obniżonych pick-upach, często na systemach airride lub hydraulicznych, z ramami ciętymi do granic przyziemienia, customowymi nadkolami, podłogami typu „bodydrop”, silnikami swapowanymi ze sportowych modeli, a także lakierami, które przypominały dzieła sztuki. Niskie zawieszenie to był dopiero początek – liczyła się pełna personalizacja: unikatowe wnętrza, audio na poziomie zawodów SPL, detale wykonane ręcznie i projekty, których nie dało się pomylić z żadnymi innymi.

Mini Truckin’ miał niepowtarzalny styl redakcyjny. Treści były pisane z dystansem, humorem i szczerością. Redaktorzy byli częścią sceny, nie tylko jej obserwatorami. Ich projekty trafiały do magazynu, ich twarze znali wszyscy bywalcy zlotów, a ich styl komunikacji – luźny, autentyczny i pełen pasji – budował z czytelnikami niemal osobistą relację. To był magazyn tworzony przez mini truckerów – dla mini truckerów.

Każdy numer był wizualną ucztą. Sesje zdjęciowe były odważne, kolorowe, często robione na tle murali, industrialnych przestrzeni, pustyń lub parkingów w stylu SoCal. Magazyn nie unikał pokazywania modelek, ale robił to zawsze w kontekście kultury i klimatu, a nie taniej sensacji. Obok zdjęć były pełne specyfikacje techniczne, historie właścicieli, opowieści o budowie aut i wyzwaniach, jakie przynosiła walka o perfekcyjne „laid frame”.

Ważną częścią magazynu były relacje z imprez. Mini Truckin’ regularnie dokumentował takie wydarzenia jak Showfest, Resolutions, Camp N Drag, Slamfest czy Texas Heatwave – gdzie setki niskich pick-upów zjeżdżały się z całego kraju, by świętować wspólnotę, styl i dźwięk spuszczanego powietrza z zawieszenia. Te relacje tętniły energią, były surowe, nieugładzone i pełne klimatu – idealnie oddając ducha subkultury.

Nie brakowało również sekcji poradnikowych – jak zbudować bagged suspension, jak przeprowadzić bodydrop, jak zabezpieczyć karoserię przy ekstremalnym obniżeniu, jak legalnie poruszać się po drogach z tak niskim autem i jak radzić sobie z przeciwnikami tuningu. To była wiedza przekazywana z doświadczenia – często z błędami i porażkami opisanymi z humorem, ale i dużą wartością praktyczną.

Mini Truckin’ Magazine zakończył swoją działalność w 2014 roku, co dla wielu osób ze sceny było prawdziwym ciosem. Uważany za Biblię mini truckingu, zniknął w momencie, gdy subkultura zaczynała przenosić się w pełni do internetu. Mimo to jego duch nie umarł – projekty z tamtych lat wciąż są wspominane, a magazyn traktowany jest jak legenda.

Dla tysięcy osób na całym świecie Mini Truckin’ był czymś więcej niż tylko pismem o autach – był symbolem wolności, odwagi twórczej i motoryzacyjnej anarchii z duszą. Bo choć te auta były niskie, to miały wielkie serce. I dzięki Mini Truckin’ Magazine, ten styl nigdy nie zginie.