Muscle Mustangs & Fast Fords – magazyn pełen mocy, spalin i niebieskiego owalu

Wśród amerykańskich magazynów poświęconych jednej marce, niewiele tytułów zdobyło tak silną pozycję i zbudowało tak lojalną społeczność jak Muscle Mustangs & Fast Fords. Przez ponad 25 lat istnienia ten kultowy magazyn był absolutnym centrum świata Forda — świątynią dla miłośników Mustanga, Thunderbirda, Fairlane’a, Capri i wszelkich innych szybkich modeli spod znaku błękitnego owalu. Nie tylko dokumentował tuningowe trendy, ale również je kreował — z ulic, torów i garaży, prosto na łamy pisma.

Założony w 1988 roku, Muscle Mustangs & Fast Fords (MM&FF) szybko wyrósł na konkurenta i zarazem brata dla innego kultowego tytułu — 5.0 Mustang & Super Fords. Główna różnica? MM&FF od początku miał szerszy zakres – owszem, Mustang był gwiazdą, ale na równi traktowano inne szybkie Fordy: Thunderbirdy Turbo Coupe, Fairmonty z LS-swapem, Focusy ST, Crown Victorie z kompresorem, a nawet ciężarówki Lightning czy Transity po V8. To było pismo dla tych, którzy wierzyli, że Ford to coś więcej niż tylko klasyczny pony car.

Magazyn miał bardzo techniczny charakter. Jego najmocniejszym punktem były szczegółowe testy – zarówno komponentów (wałków rozrządu, turbin, intercoolerów, skrzyń biegów), jak i gotowych projektów. Artykuły pełne były wykresów z hamowni, szczegółowych zdjęć montażowych, porównań części seryjnych z aftermarketowymi i analiz efektów każdej modyfikacji. Dzięki temu MM&FF stał się skarbnicą wiedzy dla tunerów, warsztatów i entuzjastów chcących samodzielnie podnosić moc swojego auta.

MM&FF był również pionierem w dziedzinie budget buildów. Seria „True Street” pokazywała auta z prawdziwych ulic – nie projekty za 100 tysięcy dolarów, ale auta, które właściciele składali przez lata, często samodzielnie, w domowych warunkach. Obok nich pojawiały się maszyny z najwyższej półki – seryjne GT500 przerobione na potwory o mocy 1000 KM, dragstery startujące na ćwierć mili czy Mustangi startujące w zawodach Time Attack i driftingu. Niezależnie od poziomu – pasja zawsze była wspólnym mianownikiem.

Szczególnie istotne były też obszerne relacje z eventów: NMRA, World Ford Challenge, Mustang Week, Fun Ford Weekend, Spring Break Shootout. MM&FF nie tylko opisywał te wydarzenia – był ich częścią. Redaktorzy często startowali własnymi autami, brali udział w testach, komentowali przejazdy i rozmawiali z właścicielami projektów. To sprawiało, że czytelnik czuł, że to nie tylko magazyn – to wspólnota.

Oprócz twardej techniki, magazyn miał także bardzo przyjazny styl – teksty były pisane z pasją, humorem i wyczuciem, bez zadęcia. Działy takie jak „Tech Department”, „Horse Sense”, „Reader’s Rides” czy „Stang Bang” (galeria efektownych aut czytelników) miały swoich stałych fanów, a niektóre nazwiska redaktorów (jak Evan Smith czy Steve Turner) do dziś są ikonami w środowisku Forda.

Z czasem, wraz z nadejściem ery cyfrowej i zmianami w rynku medialnym, MM&FF – podobnie jak wiele innych tytułów – stracił wersję drukowaną. Ostatni numer ukazał się w 2014 roku, a treści zostały częściowo wchłonięte przez inne kanały należące do grupy Source Interlink. Dla tysięcy czytelników w USA i na całym świecie była to wielka strata – zniknięcie magazynu, który przez ponad ćwierć wieku był mentorem, towarzyszem i inspiracją w świecie tuningu Forda.

Dziś Muscle Mustangs & Fast Fords pozostaje żywą legendą. Archiwalne numery są traktowane jak skarbnica wiedzy, a duch MM&FF wciąż żyje – na torach, zlotach, parkingach i w garażach, gdzie Fordy wciąż dostają nowe życie. Bo choć magazyn zniknął z kiosków, jego wpływ na scenę Mustangów i sportowych Fordów trwa – tak samo jak miłość do dźwięku V8 i śladów opon zostawionych w imię pasji.