Nissan 200SX S14A w wersji Racing Edition

0

Nissan 200SX S14A w wersji Racing Edition z 1998 roku to samochód, który przyciąga uwagę nie tylko ze względu na swoje osiągi, ale również przez historię, jaka się za nim kryje. Niektóre źródła podają, że wersja Racing Edition była limitowana do około 800 egzemplarzy przeznaczonych na rynek europejski. Choć Małgosia rozważała wcześniej inne modele, takie jak Mitsubishi 3000GT czy S15, to właśnie S14 zdobyło jej serce. Dlaczego? Sama przyznaje, że trudno jej to wyjaśnić – kiedy coś jej się spodoba, po prostu musi to mieć. S14 okazało się więc naturalnym wyborem, zwłaszcza że już fabrycznie wyposażone było w doładowany silnik SR20DET, co stanowiło przewagę nad wolnossącą S15.

Auto, które trafiło w jej ręce, nie miało lekkiego życia. Jeździło wcześniej w drifcie i nie było w idealnym stanie. Jak mówi właścicielka, Nissan okazał się sporym wyzwaniem i choć wiele pracy i pieniędzy już zostało włożonych, końca tej drogi jeszcze nie widać. Małgosi udało się dotrzeć do kilku poprzednich właścicieli, co pozwoliło lepiej zrozumieć historię pojazdu.

Inspiracje do budowy tego projektu czerpała głównie z własnej wyobraźni i pasji. Choć kiedyś zobaczyła podobny kolorystycznie projekt w USA, większość pomysłów była wynikiem jej własnej inwencji. Nie było tu konkretnego celu – auto nie miało być stricte stance, driftowozem czy daily. Projekt miał po prostu dawać radość z posiadania i modyfikowania. Jak sama przyznaje, kiedy coś jej się podoba, musi to mieć, i tak było również z tym autem.

Pod maską pracuje oryginalny silnik SR20DET, który został delikatnie zmodyfikowany. Wśród zmian znalazł się zestaw dolotowy Apexi, blow off Blitz, większy intercooler i chłodnica, kolektor wydechowy typu „baranek”, sportowy wydech o średnicy 2,75 cala z kwasówki oraz pompa paliwa Walbro. Samochód nie był jeszcze hamowany, ale według szacunków właścicielki osiąga moc w granicach 270-300 KM. Zmieniono również układ napędowy – z zaspawanego dyferencjału zrezygnowano na rzecz oryginalnego z 25-procentową szperą, a za skuteczne hamowanie odpowiadają zaciski pochodzące z Nissana 300ZX Twin Turbo. Całość osadzona została na gwintowanym zawieszeniu, chociaż plany w tym zakresie są nadal otwarte.

Na zewnątrz auto również przeszło metamorfozę. Całość została polakierowana na odcień liliowy, łącznie z komorą silnika. Body kit został sprowadzony z Norwegii, jednak odlewy okazały się niezbyt dobrej jakości, dlatego planowana jest jego wymiana. Ostatnio w prezencie pojawił się spoiler, którego montaż właścicielka zapowiada z ekscytacją. Trwają także rozważania nad tylnym poszerzeniem nadkoli, choć koncepcje zmieniają się niemal codziennie. Obecnie auto jeździ na oponach Bridgestone Potenza Sport w rozmiarze 225/45 R17, ale w planach jest przesiadka na 18-calowe koła. We wnętrzu uwagę przyciągają boczki drzwi i podsufitka obszyte welurem z motywem kwiatów wiśni. Oryginalne fotele na razie zostają, chociaż prawdopodobnie będą wymagały nowego obszycia.

Pod względem elektroniki Nissan został wyposażony w ECU CHIP Horsham Dev Kit Stage 1a. Zamontowane zostały także wskaźniki ciśnienia oleju, temperatury cieczy, EGT oraz boost, a także turbotimer Blitz. Oświetlenie zyskało nowoczesny charakter dzięki podświetleniu RGB wewnątrz i na zewnątrz. Lampy, choć oryginalne szklane, wymagają odświeżenia – mają popękane zaczepy i zużyty środek.

Jak przyznaje właścicielka, auto z każdą kolejną poprawką jeździ coraz lepiej. Nabiera słodkiego, cukierkowego stylu, który był zamierzony od początku. Nissan użytkowany jest okazjonalnie, głównie w weekendy – jazda nim po Warszawie z niskim zawieszeniem nie należy do najprzyjemniejszych. Codzienne obowiązki realizowane są za pomocą Suzuki Kizashi. Ponieważ Małgosia kupiła auto już częściowo zmodyfikowane, trudno jej porównać wrażenia do wersji fabrycznej.

W trakcie budowy projektu pojawiło się wiele wyzwań – od problemów z dostępnością części po skomplikowane modyfikacje. Części do S14 najczęściej trzeba szukać w USA lub Japonii. Przykładem może być panel sterowania szybami – ceny za oryginalny egzemplarz potrafią być naprawdę wyśrubowane. Obecnie właścicielka skupia się na doprowadzeniu samochodu do jak najlepszego stanu technicznego. Chciałaby również przywrócić klimatyzację i podgrzewane fotele, które zostały wcześniej usunięte, oraz przeprowadzić nowy strojenie, by mieć jasny obraz parametrów auta.

Na koniec Małgosia dodaje kilka słów dla tych, którzy myślą o podobnym projekcie – lepiej nie kupować S14 bez naprawdę zasobnego portfela i dużych pokładów cierpliwości, bo frustracja przy braku dostępności części może przyjść szybko. Jednocześnie poleca warsztat JDL z warszawskiego Annopola – zespół, który zna się na rzeczy i potrafi poradzić sobie z nietypowymi projektami tuningowymi.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj