Nissan Bluebird 2.0 SLX (1987)

0

Nissan Bluebird 2.0 SLX z 1987 roku w wersji hatchback to samochód, który wpadł w ręce Mateusza zupełnym przypadkiem. Pierwotny plan zakładał zakup innego auta, ale los zdecydował inaczej. Od samego początku wiadomo było, że będzie to projekt tuningowy. W momencie zakupu auto miało już zawieszenie gwintowane oraz szeroką stal, ale poza tym pozostawało seryjne.

Inspiracją do zmian były modele Toyoty, Nissana i Datsuna z lat 80-90, które wizualnie i mechanicznie miały ze sobą wiele wspólnego. Szczególnie modyfikacje AE86 dostarczyły Mateuszowi wielu pomysłów. Od początku Bluebird miał zostać autem w stylu stance. Pojawił się co prawda pomysł na zmianę silnika na mocniejszy, ale ponieważ auto leży około 4 cm nad ziemią, uznano, że nie ma to większego sensu.

Sama historia zakupu Nissana jest dość wyjątkowa. Początkowo celem był Ford Sierra coupe, który znajdował się w Poznaniu. Po przyjeździe na miejsce okazało się jednak, że stan auta był daleki od ideału. Wtedy sprzedawca Nissana ponownie się odezwał. Pomimo sceptycznego nastawienia, Mateusz zdecydował się pojechać zobaczyć auto. Gdy tylko otworzyła się brama i Bluebird pojawił się na horyzoncie, wiedział, że to jest właśnie ten samochód.

Pod względem mechanicznym zmiany są raczej skromne – został wykonany częściowy przelot układu wydechowego zakończony podwójną końcówką oraz zamontowano zewnętrzną chłodnicę oleju, która okazała się niezbędna po przegrzaniu się oleju w skrzyni biegów podczas powrotu z Baltic Treffen.

To, co zmieniło się najbardziej, to wygląd auta. Wszystkie dokładki zderzaków oraz progów zostały wykonane własnoręcznie, bazując na elementach z różnych modeli, które idealnie dopasowano do Nissana. Efekt jest tak dobry, że wiele osób pyta, gdzie można je kupić. Oryginalnym dodatkiem jest roleta tylnej szyby, która nadaje klimatu i była jednym z pierwszych poszukiwanych elementów. Do tego dochodzi spoiler z wersji Grand Prix, wszystko pomalowane w czarny połysk. W późniejszym czasie auto zyskało oklejenie podkreślające linię nadwozia i nadające mu klasyczny wygląd. Zmieniono także lusterka, przenosząc je na błotniki, co nawiązuje do klasycznych Datsunów.

Koła w Nissanie również przeszły kilka etapów. Początkowo była to szeroka stal, później felgi ROTA BM8, a obecnie customowe felgi wykonane w większości przez Mateusza. Tokarz zajął się rozcięciem felg, natomiast cała reszta – nawiercenia, malowanie, szlifowanie i skręcenie – to już jego własna praca. Ranty felg wykończono w szczotkowanym aluminium i zabezpieczono lakierem bezbarwnym, a rotory pomalowano na ciemny srebrny i ręcznie wyszlifowano ich przetłoczenia. Felgi składają się z 13-calowych rotorów Melber z 1986 roku oraz 16-calowych rantów i bębnów o szerokościach 9J i 10J.

Wnętrze auta pozostało w dużej mierze oryginalne. Welurowa tapicerka zapewnia komfort podróży, a dodatkowo zamontowano trzy wskaźniki: ciśnienia oleju, temperatury oleju silnika oraz skrzyni biegów.

Oświetlenie także przeszło subtelne modyfikacje. Przednie lampy zostały przyciemnione, natomiast tylne zmodyfikowano tak, aby uzyskać efekt pełnego oświetlenia w czerwieni, na wzór modeli takich jak Nissan 300ZX.

Jazda Bluebirdem to niepowtarzalne doświadczenie. Auto prowadzi się twardo i nisko, ale komfortowe fotele rekompensują trudy podróży. Ze względu na rzadkość tego modelu na polskich drogach, Nissan przyciąga uwagę i budzi zainteresowanie. Każda przejażdżka to swoista podróż w czasie, bo we wnętrzu wciąż czuć zapach lat 80.

Samochód jest użytkowany głównie na zloty oraz weekendowe przejażdżki w słoneczne dni. Jeśli chodzi o różnice w prowadzeniu, nie ma ich wiele, bo auto od początku było wyposażone w gwintowane zawieszenie. Zmianą, którą można odczuć, jest jedynie większy hałas wynikający z modyfikacji wydechu.

Największym wyzwaniem w budowie projektu było zdobycie oryginalnych części nadwozia, takich jak roleta tylnej szyby oraz spoiler Grand Prix. Poza tym większość części mechanicznych nadal można znaleźć w hurtowniach, więc utrzymanie samochodu nie jest problematyczne.

Projekt nie jest skończony i pewnie nigdy nie będzie, bo zawsze można coś poprawić lub ulepszyć. Planowane są drobne zmiany wizualne, a w przyszłości może nawet montaż zawieszenia pneumatycznego, choć to wciąż pozostaje w sferze rozważań.

Rada dla innych pasjonatów? Robić jak najwięcej rzeczy samodzielnie – daje to największą satysfakcję i pozwala lepiej poznać własny samochód. Nie bać się modyfikacji, ale zawsze działać z głową. A jeśli ktoś zdecyduje się na przeniesienie lusterek na błotniki – warto się dobrze zastanowić, bo widać w nich naprawdę niewiele, ale wyglądają świetnie.

Zdjęcia: Taszar Automotive Shots, United Media, bubophotography

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj