Olivier Panis to jeden z tych kierowców, których losy mogły potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie splot dramatycznych wydarzeń. Francuz, który stał się bohaterem swojego kraju po zaskakującym zwycięstwie w Grand Prix Monako w połowie lat dziewięćdziesiątych, na zawsze zapisał się w historii Formuły Jeden jako ten, który wygrał jeden z najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych wyścigów świata, mimo że nie jeździł w topowym zespole.
Jego kariera rozpoczęła się w wyścigach juniorów, gdzie szybko pokazał, że dysponuje wyjątkowym wyczuciem samochodu i zmysłem taktycznym. Został mistrzem Formuły Trzy, a potem dominował w Formule Trzy Tysiące, co otworzyło mu drogę do debiutu w Formule Jeden w barwach zespołu Ligier. Tam też nadszedł jego największy moment – zwycięstwo na ulicach Monako, w wyścigu, w którym przetrwała zaledwie garstka samochodów. Panis jechał konsekwentnie, bezbłędnie i z żelaznymi nerwami, dając Francji jedyne zwycięstwo w Formule Jeden w tamtej dekadzie.
Niestety, jego karierę przerwał poważny wypadek podczas Grand Prix Kanady, w którym doznał wielu złamań nóg. Choć wrócił do ścigania, już nigdy nie odzyskał pełnej sprawności i nie był w stanie nawiązać do formy sprzed wypadku. Mimo to był ceniony w padoku – zarówno za umiejętności, jak i za pracę zespołową. W późniejszych latach ścigał się dla McLarena i Toyoty, często pełniąc rolę testera, który pomagał rozwijać bolidy i szukał idealnych ustawień.
Po zakończeniu kariery wyścigowej Panis nie odciął się od motorsportu. Zajął się mentoringiem młodych zawodników i aktywnie wspierał rozwój francuskiego motorsportu. Jego syn, Aurélien Panis, również rozpoczął karierę wyścigową, kontynuując rodzinne tradycje.
Olivier Panis to postać złożona – mistrz chwili, który nie dał się złamać przez los i do końca pozostał oddany wyścigom. Choć jego czas w Formule Jeden był krótki, zdążył zapisać się w sercach kibiców jako bohater narodowy i wzór wytrwałości.