Opel Omega A – Lotus Omega

0

W świecie motoryzacji lat dziewięćdziesiątych istniały samochody, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak typowe rodzinne sedany, ale pod maską skrywały coś, co pozwalało im stawać w szranki z najdroższymi sportowymi maszynami tamtych czasów. Jednym z takich aut była Lotus Omega, znana również jako Opel Lotus Omega lub Vauxhall Lotus Carlton – w zależności od rynku. Stworzona na bazie Opla Omegi A, ta maszyna była niczym wilk w owczej skórze i do dziś pozostaje jednym z najbardziej niedocenionych super-sedanów w historii.

Od skromnego sedana do supersamochodu

Opel Omega A zadebiutował w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym szóstym roku jako następca modelu Rekord. Miał być nowoczesnym, komfortowym samochodem klasy wyższej średniej, łączącym przestronność z eleganckim wyglądem i przystępną ceną. Początkowo oferowano szeroką gamę silników benzynowych i wysokoprężnych, a największe wrażenie robiła wersja 3.0 GSi 24V – wyposażona w sześciocylindrową jednostkę o mocy dwustu czterech koni mechanicznych. To właśnie ta wersja posłużyła jako baza dla projektu, który miał zmienić oblicze Opla na zawsze.

Na początku lat dziewięćdziesiątych General Motors, właściciel zarówno Opla, jak i Lotusa, zdecydował się stworzyć samochód, który pokaże możliwości obu marek. Brytyjski Lotus, znany z lekkich i zwinnych sportowych aut, miał przygotować wersję ekstremalną Omegi – i tak narodził się Lotus Omega.

Techniczne arcydzieło

Choć na pierwszy rzut oka Lotus Omega wyglądał niemal identycznie jak wersja GSi, każdy jego element został przemyślany na nowo. Pod maskę trafił rzędowy, sześciocylindrowy silnik o pojemności trzech litrów, który dzięki zastosowaniu dwóch turbosprężarek Garrett T25, zmodyfikowanej głowicy, większym wtryskom i wzmocnionemu osprzętowi, osiągał zawrotną – jak na tamte czasy – moc trzystu siedemdziesięciu siedmiu koni mechanicznych i moment obrotowy powyżej pięciuset Nm.

Napęd trafiał na tylną oś poprzez sześciobiegową manualną skrzynię biegów pochodzącą z Chevroleta Corvetty ZR-1, a tylna oś została wyposażona w mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu. Całość zawieszona była na specjalnie dostrojonym układzie jezdnym z elementami wypracowanymi przez inżynierów Lotusa, a siłę hamowania zapewniały potężne tarcze z przodu i z tyłu, wspierane przez układ ABS.

Osiągi, które szokowały

W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym roku niewiele było seryjnych samochodów zdolnych osiągnąć prędkość maksymalną trzystu kilometrów na godzinę. Lotus Omega mógł to zrobić bez wysiłku, co czyniło go jednym z najszybszych sedanów na świecie – szybszym niż ówczesne Porsche 911 Turbo, Ferrari Testarossa czy BMW M5. Przyspieszenie do setki zajmowało około pięciu sekund, a przyspieszenia powyżej stu kilometrów na godzinę były jeszcze bardziej imponujące.

Takie osiągi w czterodrzwiowym sedanie z bagażnikiem i pełnym komfortowym wyposażeniem były wręcz rewolucyjne. Samochód ten zaczął przyciągać uwagę nie tylko pasjonatów, ale również… służb policyjnych, które martwiły się, że auto może trafić w niepowołane ręce. Prasa szybko ochrzciła Lotusa Omegę mianem „ulicznego pocisku”, który – w złych rękach – może być poważnym zagrożeniem.

Elitarna produkcja

Produkcja Lotusa Omegi była ściśle limitowana. Łącznie powstało około 950 egzemplarzy, z czego znaczna część trafiła na rynek brytyjski jako Lotus Carlton, a pozostałe rozeszły się po Europie. Ze względu na wysoką cenę i bardzo charakterystyczne osiągi, samochód szybko zyskał status auta kultowego. W Polsce spotkać Lotusa Omegę to prawdziwa rzadkość – większość egzemplarzy została rozchwycona przez kolekcjonerów, którzy do dziś pilnie strzegą swoich perełek.

Dziedzictwo, które trwa

Lotus Omega to dziś jeden z najbardziej poszukiwanych modeli w historii marki Opel – mimo że sam producent nigdy nie powtórzył podobnego eksperymentu na taką skalę. Model ten zyskał niemal legendarny status nie tylko ze względu na osiągi, ale też na fakt, że udowodnił, iż rodzinny sedan może bez kompleksów konkurować z supersamochodami. Dla wielu był to pierwszy i ostatni Opel, który stał się realnym rywalem Ferrari.

Dziś Lotus Omega to prawdziwy biały kruk – auta te zyskują na wartości, a ich historia pokazuje, że odważna wizja i śmiałe decyzje inżynierów potrafią wykrzesać z pozornie zwyczajnego samochodu prawdziwą legendę motoryzacji.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj