Parnelli Jones był uosobieniem wyścigowego ducha Ameryki. Urodzony jako Rufus Parnell Jones w sierpniu tysiąc dziewięćset trzydziestego trzeciego roku w Arkansas, już od młodych lat zdradzał zamiłowanie do prędkości. Choć jego rodzina przeniosła się do Kalifornii, gdzie przyszły mistrz wychowywał się w biedzie, pasja do samochodów i rywalizacji nie dawała mu spokoju. Zaczynał od wyścigów ulicznych, nielegalnych startów i lokalnych zawodów, które z czasem przerodziły się w prawdziwą karierę. Z charakterystycznym uśmiechem, odwagą i dziką determinacją wchodził na tor jak do walki, a jego styl jazdy był nieprzewidywalny, agresywny i widowiskowy.
W świecie wyścigów otwartych i torów ziemnych zyskał szybko rozgłos jako nieposkromiony talent, a jego nazwisko zaczęło elektryzować fanów. Największą sławę przyniosło mu zwycięstwo w wyścigu Indianapolis pięćset w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim. Był wtedy pierwszym kierowcą, który pokonał cały dystans ze średnią prędkością przekraczającą sto pięćdziesiąt mil na godzinę. To był moment, który uczynił go legendą. Był też uczestnikiem wielu kontrowersji – choćby wtedy, gdy podczas wyścigu w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym prowadził turbodoładowany bolid STP-Paxton i dominował na torze, zanim awaria zatrzymała go na kilka okrążeń przed metą. Wielu uważało, że był to stracony triumf, który tylko umocnił jego kultowy status.
Parnelli Jones nie ograniczał się jednak do jednego typu wyścigów. Startował w NASCAR, wyścigach terenowych Baja, a nawet próbował swoich sił w Trans-Am. Jego zdolność do adaptacji i charyzma czyniły go nie tylko groźnym rywalem, ale też idolem tłumów. Po zakończeniu kariery kierowcy zaangażował się w prowadzenie własnego zespołu, Vel’s Parnelli Jones Racing, który osiągał sukcesy w Formule Indy, między innymi z Mario Andrettim za kierownicą.
Jego wpływ na kulturę amerykańskiego motorsportu jest niepodważalny. Był wzorem niezależności i odwagi, a jego nazwisko przez lata było symbolem autentyczności w świecie wyścigów. Dla wielu fanów do dziś pozostaje ikoną – nie tyle za same statystyki, ile za sposób, w jaki jeździł, walczył i żył. W czasach, gdy liczyła się nie tylko technika, ale i dusza, Parnelli Jones był niekwestionowanym królem.