Dla wielu Peugeot 405 to po prostu elegancki sedan klasy średniej z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – przestronny, komfortowy i stonowany. Jednak historia tego modelu ma też drugą, znacznie bardziej ekscytującą twarz. W cieniu wersji GL, SR czy Mi16 narodził się wariant, który niewielu widziało na drodze, a jeszcze mniej miało okazję prowadzić. Peugeot 405 T16 – topowa, turbodoładowana wersja z napędem na cztery koła – to jedna z najbardziej niedocenianych bestii swojej epoki. Prawdziwy wilk w owczej skórze, który mógł ścigać się z najlepszymi i nie mieć żadnych kompleksów.
W cieniu Mi16
Peugeot 405 zadebiutował w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym siódmym roku jako konkurent dla Forda Sierry, Opla Vectry i Renault 21. Samochód wyróżniał się nowoczesną jak na tamte czasy linią, zaprojektowaną przez studio Pininfarina, a także znakomitym prowadzeniem – szczególnie w sportowej wersji Mi16, wyposażonej w szesnastozaworowy silnik o mocy nawet stu sześćdziesięciu koni mechanicznych. To właśnie ta wersja zainspirowała Peugeota do stworzenia czegoś jeszcze mocniejszego – czegoś, co nawiąże do sukcesów rajdowej legendy, jaką był 405 T16 Grand Raid.
Silnik z piekła rodem
Peugeot 405 T16, dostępny wyłącznie w nadwoziu sedan, był produkowany w bardzo ograniczonej liczbie egzemplarzy – szacuje się, że powstało około tysiąca sztuk. Auto otrzymało turbodoładowany, czterocylindrowy silnik XU10J4TE o pojemności dwóch litrów, wspierany przez intercooler i układ overboost, który pozwalał chwilowo podnieść ciśnienie doładowania.
W standardowym trybie motor rozwijał dwieście dwadzieścia koni mechanicznych, a z funkcją overboost – nawet dwieście czterdzieści. Moment obrotowy przekraczał trzysta dziesięć niutonometrów, co w połączeniu ze stałym napędem na cztery koła i sześciobiegową skrzynią biegów pozwalało na przyspieszenie do setki w mniej niż siedem sekund. To były liczby, które stawiały 405 T16 w tym samym szeregu co BMW M3 E36 czy Audi S2 – tyle że w opakowaniu znacznie bardziej dyskretnym.
Napęd i prowadzenie
Sercem układu przeniesienia napędu był system 4WD oparty na centralnym mechanizmie różnicowym o ograniczonym poślizgu, z automatycznym rozdziałem momentu pomiędzy osiami. Dzięki temu 405 T16 prowadziło się pewnie w każdych warunkach – zarówno na suchym asfalcie, jak i na śliskiej nawierzchni. Zawieszenie zostało zestrojone z naciskiem na stabilność i precyzję, a szeroki rozstaw kół i sportowe nastawy sprawiały, że sedan trzymał się drogi jak przyklejony.
W porównaniu do Mi16, T16 był bardziej surowy, bardziej brutalny i zdecydowanie szybszy. O ile Mi16 dawało przyjemność z jazdy, o tyle T16 potrafił przyprawić o dreszcze – zwłaszcza w trybie overboost, gdy silnik wyrywał się do przodu z siłą, jakiej nikt nie spodziewałby się po Peugeocie.
Dyskretny wygląd, agresywne serce
Z zewnątrz T16 nie krzyczał o swojej wyjątkowości. Subtelne poszerzenia błotników, lekko zmodyfikowany zderzak, oznaczenia T16 i charakterystyczne, pięcioramienne felgi – to jedyne elementy zdradzające, że mamy do czynienia z czymś więcej niż zwykłym sedanem. Nie było tu spojlerów ani jaskrawych kolorów – tylko czysta forma i funkcja.
Wnętrze również było stonowane, choć nie pozbawione sportowego klimatu. Skórzane fotele z wyraźnym bocznym trzymaniem, czarna tapicerka, sportowa kierownica i dodatkowe wskaźniki doładowania zdradzały, że to auto ma swoje drugie oblicze. I to oblicze potrafiło dać kierowcy solidną dawkę adrenaliny.
T16 Grand Raid – duch Dakaru
Nie można mówić o 405 T16 bez wspomnienia o jego dzikim kuzynie – Peugeot 405 T16 Grand Raid, który występował w rajdzie Paryż-Dakar. To właśnie te potężne buggy z nadwoziem coupé, napędem na cztery koła i mocą grubo ponad czterystu koni mechanicznych dały początek idei przeniesienia ekstremalnych rozwiązań z pustyni na asfalt. Choć wersja drogowa miała znacznie mniej wspólnego z rajdową bestią, duch zwycięstw Ari Vatanena i zaciętej walki w piaskach był w niej wyraźnie obecny.
Auto dla wtajemniczonych
Peugeot 405 T16 nigdy nie był autem masowym. Był zbyt drogi, zbyt wymagający, zbyt niszowy. Ale dla tych, którzy wiedzieli, czym jest to auto – był spełnieniem marzeń. Dziś egzemplarze T16 są prawdziwą rzadkością i osiągają coraz wyższe ceny, bo to nie tylko szybki sedan, ale też jeden z ostatnich samochodów, które łączyły mechaniczną brutalność z codzienną użytecznością.
Peugeot 405 T16 to motoryzacyjna perełka z czasów, gdy producentom jeszcze chciało się robić coś szalonego. To samochód, który z jednej strony mógł dowieźć dzieci do szkoły, a z drugiej – w mgnieniu oka zmienić się w prawdziwego pogromcę sportowych coupe. Dziś pozostaje jednym z najbardziej niedocenianych sleeperów lat dziewięćdziesiątych – i jednym z najciekawszych Peugeotów, jakie kiedykolwiek powstały.