Philippe Streiff był kierowcą, który łączył francuską finezję z niezwykłą determinacją. Choć jego nazwisko nie zapisało się złotymi zgłoskami w tabelach wyników Formuły Jeden, historia jego życia i siła, z jaką stawił czoła dramatowi, uczyniły go ikoną ludzkiej odwagi. Urodzony w La Tronche, szybko trafił do świata wyścigów, pnąc się przez kolejne szczeble kariery. W niższych seriach wyścigowych odnosił sukcesy, zdobywając uznanie jako kierowca szybki, inteligentny i zawsze opanowany.
Debiut w Formule Jeden przyszedł w połowie lat osiemdziesiątych. Streiff jeździł dla zespołów takich jak Renault, Ligier i AGS. W AGS, zespole o bardzo ograniczonym budżecie, potrafił osiągać wyniki lepsze niż można by się spodziewać po sprzęcie, którym dysponował. Szczytowym momentem jego kariery był sezon tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty piąty, kiedy to w Grand Prix Australii zajął trzecie miejsce, a przez chwilę walczył nawet o drugą pozycję, dostarczając widzom emocji i pokazując, że potrafi wykorzystać każdą szansę.
Los jednak zadecydował inaczej. W grudniu tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego roku, podczas testów na torze Jacarepaguá w Brazylii, Streiff uległ tragicznemu wypadkowi. W wyniku nieodpowiedniego zabezpieczenia medycznego oraz braku szybkiej reakcji ratunkowej, doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego. W jednej chwili jego życie zmieniło się na zawsze – stał się tetraplegikiem, przykuty do wózka inwalidzkiego.
Dla wielu to byłby koniec historii. Ale Streiff uczynił z tej tragedii misję. Stał się aktywistą działającym na rzecz praw osób niepełnosprawnych, angażował się w organizację imprez sportowych dla ludzi z ograniczoną sprawnością i promował bezpieczeństwo w motorsporcie. Jego działalność była dowodem na to, że siła charakteru może przezwyciężyć nawet największe przeciwności losu.
Philippe Streiff pozostał symbolem hartu ducha. Jego historia przypomina, że wyścigi samochodowe to nie tylko walka o punkty i tytuły, ale też o ludzką godność, bezpieczeństwo i drugą szansę. Choć jego czas na torze był krótki, jego wpływ na świat motorsportu trwa znacznie dłużej.