W historii włoskiej motoryzacji nie brakuje wielkich nazwisk, ale niewielu ludzi miało tak ogromny wpływ na jej rozwój od zaplecza jak Pier Ugo Gobbato. Choć nie był projektantem ani kierowcą, był człowiekiem, który rozumiał, że za wielkim produktem musi iść równie wielka organizacja. To on stał się cichym architektem przemiany Ferrari z małej, wyścigowej manufaktury w globalną ikonę stylu, precyzji i prestiżu.
Urodził się w rodzinie o głęboko technicznych tradycjach – jego ojcem był Ugo Gobbato, dyrektor Alfy Romeo, który przed wojną uczynił z niej jeden z najbardziej zaawansowanych technologicznie zakładów w Europie. Młody Pier Ugo od najmłodszych lat nasiąkał atmosferą fabryk, planowania produkcji i szukania perfekcji. Po wojnie naturalną koleją rzeczy rozpoczął własną karierę inżynierską, która jednak bardzo szybko zaprowadziła go nie na hale produkcyjne, lecz do biur, gdzie podejmowano decyzje o przyszłości całych firm.
Jego droga do Ferrari rozpoczęła się w latach sześćdziesiątych, kiedy to marka znajdowała się na rozdrożu. Z jednej strony odnosiła sukcesy na torach wyścigowych, z drugiej zaś potrzebowała przekształcenia w nowoczesne przedsiębiorstwo. Enzo Ferrari był wizjonerem, ale nie był menedżerem. Gobbato wypełnił tę lukę. Wprowadził do firmy strukturę, logistykę i kontrolę jakości, która pozwoliła rozwijać produkcję bez utraty charakteru marki.
Był człowiekiem niezwykle rzeczowym, ale też oddanym pasji, która napędzała Ferrari. Wiedział, że sportowe dziedzictwo to nie wszystko – trzeba je jeszcze przekuć w produkt, który da się sprzedać i który będzie spełniał standardy najbardziej wymagających klientów świata. Jego największym osiągnięciem było przygotowanie Ferrari do wejścia w nowoczesność lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Dzięki niemu firma mogła funkcjonować nie tylko jako zespół wyścigowy, ale jako w pełni sprawne przedsiębiorstwo motoryzacyjne, z jasno określoną strukturą, strategią i przyszłością.
Gobbato nie potrzebował rozgłosu. Nie widywało się go na okładkach pism, nie szukał fleszy aparatów. Jego styl był cichy, precyzyjny i skuteczny. Kochał doskonałość i szanował ludzi, którzy ją realizowali – od inżynierów po mechaników. W Ferrari był mostem między wizją Enza a realiami przemysłu. Po jego odejściu firma wciąż czerpała z fundamentów, które stworzył. Dla wielu wewnątrz Maranello był nie tylko menedżerem, ale strażnikiem ducha Ferrari, człowiekiem, który potrafił nadać chaosowi formę bez gaszenia jego ognia.