Porsche 944 S2 – dobry styl i mocne serducho

Niektóre projekty rodzą się z planu. Inne z impulsu, który wywraca wszystko do góry nogami. Tak właśnie było z tym Porsche. Zbyszek marzył o 944 S2, ale było poza budżetem, gdy scrollowal w niedzielę zobaczył S2 w zaskakująco przyzwoitej i cenie. Zrozumiał jedno, jeśli nie teraz, to kiedy? Telefon o poranku, kilka godzin jazdy i… wracał już do domu w nowym-starym Porsche z trzylitrowym czterocylindrowcem pod maską.

Model 944 S2 to już legenda. Ostatni z linii, największy czterocylindrowy silnik w historii Porsche – 3.0 16V i seryjne 211 koni. W tym egzemplarzu nie obyło się bez delikatnych modyfikacji – stożek K&N, wydech z kwasówki o średnicy trzech cali, kilka koni więcej, sporo dźwięku i ogromna frajda z jazdy. A ta frajda ma zupełnie inny smak, bo auto zostało zbudowane w układzie transaxle – silnik z przodu, skrzynia z tyłu. To oznacza jedno, perfekcyjny balans masy, przez co ten klasyk prowadzi się zaskakująco dobrze. Dodatkowo – jest szpera, jest tylny napęd, jest fantastyczna zabawa.

Zawieszenie? Koni Sport z regulacją twardości – idealny kompromis między komfortem a sztywnością. A do tego felgi, które przyciągają wzrok nawet bez dymu spod kapcia – customowe „telefony” przerobione na 18 cali, z przodu 9,5 cala, z tyłu aż 10,5, na oponach o rozmiarze 195/40 i 215/35. Patrzysz na to auto i od razu wiesz, tu nie ma przypadku.

A skoro o wyglądzie mowa – lakier to Cyklamen Red. Głęboki, nasycony kolor, który zmienia się w świetle i dosłownie krzyczy, patrz na mnie. Do tego lampy przód w żółtym szkle, delikatnie przyciemnione oświetlenie, dokładka na przód, customowy rollbar i… gaśnica whisky. Tak, dobrze czytasz – detale robią robotę, a tu każdy z nich ma swój klimat i funkcję.

Wnętrze? Fotele z 911 obszyte skórą i materiałem Porsche Red, kierownica Momo Prototipo, zabudowa bagażnika z roletą od Huberta z PDK. Wszystko przemyślane, nic nieprzypadkowe.

Zbyszek od początku wiedział, że nie będzie to auto do jazdy codziennej. To projekt na zloty, na spoty, na klimatyczne przejażdżki z klasą i stylem. Sam mówi, że to jego pierwsze auto z napędem na tył – i mimo że ma już za sobą cabrio w stylu stance, to Porsche dało mu coś więcej. Emocje, balans, lekkość jazdy i… to spojrzenie ludzi, którzy odwracają głowy, gdy 944-ka przetacza się nisko po asfalcie.

Na pytanie, czy projekt jest skończony, odpowiada: „Z zewnątrz i wewnątrz tak – teraz czas po prostu się tym cieszyć”. I właśnie to robi. Trzyma pod kocykiem, odkurza na weekendy i z uśmiechem na twarzy dokręca śruby, bo wie, że to auto nie tylko wygląda, ale i żyje – razem z nim.