Renault RS01 to samochód, który zrewolucjonizował Formułę 1, choć w momencie debiutu był traktowany bardziej jak ciekawostka niż realne zagrożenie. To właśnie ten bolid, żółty jak cytryna i równie kontrowersyjny, wprowadził do F1 turbodoładowanie, zmieniając reguły gry na zawsze. Mimo że jego początki były trudne, to historia RS01 to początek ery, która przez całą dekadę lat 80. miała zdominować stawkę pod względem mocy i technologii.
Renault, jako producent z bogatym doświadczeniem w budowie silników, zdecydowało się na odważny krok – zamiast rozwijać sprawdzoną, wolnossącą jednostkę V8 lub V12, postawiło na mały, turbodoładowany silnik V6 o pojemności zaledwie 1.5 litra, czyli minimalnie dopuszczonej przez regulamin. W teorii – ryzykowne, w praktyce – przełomowe. Silnik EF1 był niezwykle kompaktowy, ale dzięki turbosprężarce Garretta osiągał około 500 koni mechanicznych, co w końcówce lat 70. było wynikiem imponującym.
Debiut RS01 nastąpił podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w 1977 roku na torze Silverstone. Za kierownicą zasiadł Jean-Pierre Jabouille, a samochód… od razu zyskał niechlubną ksywkę „żółty czajnik” (Yellow Teapot), ponieważ jego jednostka napędowa miała poważne problemy z niezawodnością i bardzo często dosłownie eksplodowała na torze – pozostawiając za sobą kłęby dymu i smrodu spalonego oleju.
Jednak inżynierowie Renault nie odpuścili. Z każdym kolejnym występem samochód był udoskonalany, chłodzenie poprawiane, a ciśnienie doładowania coraz lepiej kontrolowane. To właśnie wytrwałość Francuzów sprawiła, że w 1979 roku, już w nowszej wersji RS10, zespół Renault odniósł pierwsze zwycięstwo w historii F1 samochodem z turbodoładowanym silnikiem – podczas Grand Prix Francji na torze Dijon-Prenois.
Mimo że RS01 nigdy nie wygrał wyścigu i miał bardzo ograniczone osiągi wyścigowe, jego znaczenia nie da się przecenić. To właśnie dzięki niemu, a dokładnie dzięki wizji Renault, cała Formuła 1 w latach 80. przeszła na turbo. Początkowo sceptyczni konstruktorzy, jak Ferrari, BMW czy Honda, zaczęli rozwijać swoje własne jednostki turbodoładowane – i do końca dekady to właśnie one wygrywały wyścigi, bijąc rekordy mocy na poziomie nawet 1400 KM w kwalifikacyjnych specyfikacjach.
RS01 miał klasyczne dla swojej epoki nadwozie z monokokiem aluminiowym, szerokimi bokami i prostym, acz skutecznym zawieszeniem. Wyróżniał się swoim jaskrawożółtym malowaniem z logo Elf i Renault, które natychmiast stało się rozpoznawalne – choć niekoniecznie ze względu na sukcesy. Wizerunkowo jednak RS01 odegrał rolę pioniera i ambasadora inżynierskiej odwagi, co z czasem zyskało mu ogromny szacunek.
Dziś Renault RS01 to legenda techniczna, uznawana za kamień milowy w historii Formuły 1. Choć sam samochód nie zdobywał pucharów, to otworzył drzwi do zupełnie nowej epoki, która zmieniła definicję osiągów i postawiła przed zespołami zupełnie nowe wyzwania. To przykład tego, że w motorsporcie nie zawsze wygrywają ci, którzy są pierwsi na mecie – czasem największym zwycięstwem jest odwaga, by spróbować czegoś zupełnie innego.