Revs – magazyn dla młodych, zbuntowanych i zakochanych w tuningu

Na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, gdy scena tuningowa w Wielkiej Brytanii eksplodowała kolorami, spoilerami i basem sączącym się z bagażników, obok wielkich graczy takich jak Max Power czy Redline, pojawił się magazyn o nazwie Revs. Było to pismo, które z założenia celowało w najmłodszych fanów motoryzacji – tych, którzy dopiero wchodzili w świat tuningu, ale już wiedzieli, że ich samochód musi być inny niż wszystkie.

Revs był bezpośredni, młodzieżowy i pełen energii. Nie próbował udawać, że tuning to inżynieria rakietowa – był pełen entuzjazmu, hałasu i luzu, co idealnie trafiało w klimat brytyjskiej kultury samochodowej początku XXI wieku. Redakcja stawiała na styl, zabawę i wyrazistość – a więc wszystko to, co składało się na tuningowy styl życia młodego kierowcy.

Na jego łamach królowały auta dostępne dla przeciętnego nastolatka lub młodego dorosłego – Peugeot 106, Citroën Saxo, Vauxhall Corsa, Ford Fiesta, Renault Clio, Volkswagen Polo czy Mazda MX-5. To nie były auta z potężnymi budżetami i egzotycznymi silnikami. To były samochody z codziennych brytyjskich ulic, zmienione przez swoich właścicieli na tyle, ile pozwalały pieniądze, wyobraźnia i czas. A Revs uwielbiał takie historie – pełne pasji, czasem szaleństwa, ale zawsze autentyczne.

Magazyn prezentował setki takich projektów. W artykułach dominowały jaskrawe lakiery, winyle, wielkie systemy audio, rozbudowane wnętrza i tuning optyczny w najczystszej formie. Ale Revs nie bał się też pokazywać technicznej strony – były poradniki DIY, wskazówki jak montować nowe reflektory, jak podłączyć wzmacniacz czy jak własnoręcznie okleić auto. Wszystko pisane prostym językiem, często z humorem i dystansem do siebie.

Tym, co odróżniało Revs od konkurencji, była też jego swoboda redakcyjna. Magazyn miał luz w podejściu do treści – teksty były pełne slangu, odważnych porównań, nierzadko dosadnych żartów i przymrużenia oka. Redaktorzy traktowali czytelnika jak kumpla z parkingu, a nie klienta w salonie samochodowym. I to działało – tworzyło klimat wspólnoty, w której każdy, niezależnie od poziomu wiedzy czy budżetu, mógł poczuć się częścią większego świata.

Nie brakowało również relacji z imprez, spotów i lokalnych zlotów. Revs odwiedzał wydarzenia, które niekoniecznie trafiały do kalendarza dużych mediów – pokazywał scenę taką, jaka naprawdę była. Pełną niedoskonałości, ale jednocześnie ogromnej determinacji i pomysłowości. To właśnie dzięki takiemu podejściu magazyn zyskał lojalnych czytelników, którzy z niecierpliwością czekali na każdy numer.

Wraz z dojrzewaniem rynku i rosnącym wpływem internetu, Revs – jak wiele innych magazynów drukowanych – zaczął tracić na znaczeniu. Coraz trudniej było mu konkurować z YouTube’em, forami internetowymi i serwisami społecznościowymi, które szybciej reagowały na zmiany w scenie. Ostatecznie magazyn zakończył swoją działalność w drugiej połowie lat dwutysięcznych, ale pozostawił po sobie wyjątkową pamiątkę tamtych lat.

Dla wielu kierowców to właśnie Revs był pierwszym tuningowym magazynem, pierwszym oknem na świat przerabiania aut i pierwszym źródłem motywacji, żeby zmienić coś w swoim samochodzie – choćby felgi, grill albo podświetlenie wnętrza. Magazyn był prawdziwy, żywiołowy i bliski czytelnikom. Dziś wspominany z nostalgią, pozostaje jednym z najbardziej barwnych i niezapomnianych rozdziałów brytyjskiej prasy motoryzacyjnej.