Revue Auto Tuning – zapomniany skarb polskiej sceny tuningowej

W cieniu największych i najgłośniejszych tytułów tuningowych działał magazyn, który niekoniecznie bił rekordy popularności, ale miał coś, czego inni mogli mu zazdrościć – autentyczność, pasję i bardzo mocne zakorzenienie w polskim gruncie. Revue Auto Tuning był jak undergroundowy fanzin dla prawdziwych wyznawców motoryzacyjnej subkultury. Nie gonił za sensacją, nie ścigał się o kliknięcia, bo wtedy nikt jeszcze nie myślał o algorytmach – tu liczył się styl, społeczność i prawdziwa miłość do tuningu.

Ten tytuł wyróżniał się swoją strukturą – bardziej przypominał europejski magazyn branżowy niż typową gazetę z kiosku. Nie chodziło o to, żeby co numer wrzucać przypadkowy projekt z najbliższego zlotu, ale o to, żeby zbudować wokół każdej publikacji coś na kształt opowieści. Revue Auto Tuning prezentował auta w kontekście – z historią właściciela, z procesem budowy, z analizą decyzji stylistycznych i technicznych. Był w tym pewien publicystyczny sznyt, który wyróżniał to pismo na tle konkurencji.

Na jego łamach można było znaleźć także treści, które w innych magazynach były marginalizowane – wywiady z budowniczymi aut, relacje z mniej znanych eventów, ciekawostki technologiczne, a także liczne materiały edukacyjne. Revue Auto Tuning uczył – tłumaczył zawiłości zawieszeń, opisywał sposoby adaptacji układów hamulcowych, wyjaśniał zasady działania turbosprężarek. To było pismo, które oprócz inspiracji oferowało też wiedzę.

Choć oprawa graficzna może nie była tak widowiskowa jak w najdroższych magazynach z epoki, to właśnie dzięki tej surowości Revue Auto Tuning był bardziej „nasz”. Format, skład, język – wszystko było trochę bliżej warsztatu niż studia fotograficznego, trochę bardziej garaż niż salon wystawowy. Ale właśnie to budowało jego klimat. To było pismo od ludzi dla ludzi, którzy tuning traktowali serio – nie jako modę, ale jako sposób na życie.

Dla wielu Revue Auto Tuning był jednym z pierwszych kontaktów z kulturą motoryzacyjną w wersji bardziej europejskiej niż amerykańskiej. Były tam auta z Niemiec, Szwajcarii, Czech, ale też z Polski – dopracowane, estetyczne, nieszablonowe. W czasach, gdy większość sceny oscylowała między krzykliwym stylingiem a agresywnym performance, Revue Auto Tuning wybierał często rozwiązania subtelniejsze, ale bardziej spójne.

Dziś Revue Auto Tuning to tytuł nieco zapomniany, ale ci, którzy go czytali, pamiętają go z ogromnym sentymentem. Nie każdy numer był łatwy do zdobycia, nie każdy kioskarz wiedział, co to za tytuł. Ale każdy, kto choć raz trzymał to pismo w ręku, wiedział, że obcuje z czymś wyjątkowym. Z magazynem, który nie był dla każdego – ale był dokładnie dla tych, którzy najbardziej kochali tuning.