Ricardo Zunino nie jest nazwiskiem, które często pojawia się w rozmowach o największych kierowcach Formuły Jeden. Nie zdobył tytułów, nie stanął na podium i nie zapisał się w tabelach rekordów. A jednak jego historia ma w sobie coś fascynującego – to opowieść o tym, jak przypadek, gotowość i odwaga mogą przenieść cię z trybun prosto na pole startowe najbardziej prestiżowego wyścigu świata.
Zunino urodził się w prowincji Mendoza w zachodniej Argentynie. Jak wielu jego rodaków, fascynację motoryzacją wyniósł z dzieciństwa, obserwując lokalne wyścigi i śledząc sukcesy Juana Manuela Fangio. W młodym wieku rozpoczął starty w krajowych mistrzostwach, później przenosząc się do Europy, by spróbować sił w Formule Dwóch i niższych seriach. W tych kategoriach nie brakowało mu ambicji ani tempa, ale nie mógł liczyć na rozgłos, jaki towarzyszył bardziej utytułowanym kolegom.
Wszystko zmieniło się we wrześniu roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego, podczas Grand Prix Włoch na torze Monza. Po zakończeniu kwalifikacji niespodziewanie ogłoszono, że Niki Lauda – dwukrotny mistrz świata – rezygnuje z dalszej kariery w Formule Jeden i opuszcza zespół Brabham. W zaledwie kilka godzin później, Zunino, który obserwował kwalifikacje jako widz, został zaproszony do paddocku i zaproponowano mu miejsce w bolidzie Laudy. Bez większego zastanowienia przyjął propozycję i już następnego dnia zasiadł za kierownicą.
Debiut był trudny, ale godny uznania. Bez wcześniejszych testów, bez czasu na adaptację, Zunino ukończył wyścig w środku stawki. W kolejnych sezonach startował w kilku zespołach, między innymi Brabhamie i Tyrrellu, jednak nigdy nie zdołał przebić się na stałe do czołówki. Brak stabilnego zespołu, ograniczone budżety i częste zmiany samochodów sprawiły, że jego kariera w Formule Jeden była krótka i pełna wyzwań.
Styl jazdy Zunino opisywano jako odważny, ale czasem zbyt impulsywny. Był kierowcą, który nie bał się podejmować ryzyka, lecz brakowało mu wsparcia technicznego i doświadczenia w pracy z topowymi inżynierami. Mimo to, w środowisku wyścigowym uchodził za lojalnego, pracowitego zawodnika, który nigdy nie przestał wierzyć w swoje możliwości.
Choć jego czas w Formule Jeden nie przyniósł spektakularnych sukcesów, Zunino zapisał się w pamięci fanów jako człowiek, który potrafił wykorzystać szansę, gdy ta się pojawiła. Jego historia to dowód na to, że nie zawsze trzeba całe życie jechać na pierwszym biegu – czasem wystarczy jedno dobre okrążenie, by przejść do historii. Dla argentyńskich fanów Zunino pozostaje postacią symboliczną – kierowcą, który miał odwagę wsiąść do bolidu mistrza i pokazać światu, że marzenia bywają na wyciągnięcie ręki.